How would you deal if the indecisions
Eating away at the days?
Eating away at the days?
Tego wtorkowego poranka od
początku wszystko szło nie tak. Najpierw oparzyłaś się żelazkiem podczas
prasowania, robiąc sobie blizny na palcach. Później nie dość, że spóźniłaś się
do pracy, to jeszcze zapomniałaś wnieść pranie do mieszkania. Przez kilka
godzin stało ono na balkonie i nie byłoby w tym nic niewłaściwego, gdyby nie
fakt, że około południa zaczął padać deszcz, mocząc wszystkie ciuchy. A na
koniec dnia… Sama nie wiesz co z tej kaskady zdarzeń było najgorsze.
Tradycyjnie wybierasz się z Adamem
na wieczorny spacer o dwudziestej. Powoli się odprężasz. W jego towarzystwie zawsze
tak się działo. A może po prostu chodzi o to, że możesz z kimś porozmawiać i
dzięki temu oderwać myśli od problemów. Zamiast na swoich niepowodzeniach
skupiasz się nad opowieściami chłopaka.
W zasadzie powoli zapominasz o
swojej serii niepowodzeń. Jesteś coraz bardziej rozluźniona i częściej się
uśmiechasz. Do momentu, w którym z nieba nagle lunął deszcz. Ogromne krople w
mgnieniu oka moczą twoje ubrania i niszczą twój dopiero co odzyskany dobry
humor.
- Kurwa, serio? – pytasz
retorycznie z irytacją.
- Candi, nie przesadzaj – uspokaja
cię środkowy.
Z zaskoczeniem stwierdzasz, że
szatyn złapał cię za dłoń. Razem biegniecie, aby schronić się przed deszczem.
Czujesz się jak w jakimś filmie. Ucieczka pod zadaszenie trzymając się za ręce?
No jak w mordę strzelił scena z jakiegoś głupiego romansidła. Brakowało tylko
pocałunku wśród wody lejącej się z chmur.
Kiedy wpadacie do swojego bloku,
jesteście całkowicie przemoczeni. Psy otrząsają się, ochlapując was kolejnymi
kroplami deszczu. W przeciwieństwie do ciebie siatkarz wydaje się rozbawiony tym
wszystkim. No i wciąż nie puścił twojej dłoni. Jakieś dwa miesiące temu taka
sytuacja uszczęśliwiłaby cię. Dzisiaj czujesz się dziwnie. Przecież tylko się
przyjaźnicie. Przyjaciele nie chwytają się za ręce. Gordon nigdy nie zrobił
niczego w tym stylu. Głupio było ci jednak jakoś skomentować ten gest albo się
od niego odsunąć. Nie wiedząc co zrobić, postanawiasz po prostu na niego nie
patrzeć. Liczyłaś, że chłopak domyśli się o co ci chodzi.
Zamiast tego, czujesz, że Simac
unosi twoją rękę. Zdziwiona patrzysz na niego, śledząc jego ruchy. Kanadyjczyk przygląda
się twojej dłoni i przejeżdża kciukiem po opuszkach twoich palców, w miejscu w
którym oparzyłaś się rano żelazkiem.
Najbardziej niezręczny jest
dreszcz przebiegający przez całe twoje ciało: od stóp, wzdłuż kręgosłupa, aż po
czubek głowy. Musiał to zauważyć.
Zatelepało tobą jakbyś dostała ataku padaczki.
- Co ci się stało? – pyta, ale o
ślady oparzeń.
Unosisz głowę, krzyżując się z nim
wzrokiem. W twojej klatce piersiowej na chwilę pojawia się wielkie,
nieokreślone coś, a w głowie panuje
pustka. Niby rozumiesz o co cię pytał, a jednocześnie nie masz pojęcia co mu
odpowiedzieć. Tak jakbyś nie potrafiła złożyć zdania. Potrzebujesz kilku
sekund, by się ogarnąć.
- Nic takiego – wzruszasz
ramionami. – Po prostu miałam zły dzień.
- To znaczy? Albo wiesz co, idź
się do domu przebrać i wpadnij do mnie – proponuje. – Dlaczego nic wcześniej
nie mówiłaś? Ja gadałem jak najęty, trzeba było mi przerwać!
Próbujesz protestować, ale Adam
kompletnie to ignoruje. Widzisz, że jest przejęty i zaniepokojony. W zasadzie
to słodkie, że się o ciebie troszczy. Jeszcze nigdy nikt cię tak nie traktował.
To pewnie dlatego, że do tej pory posiadałaś niewielu przyjaciół. Każde tego
typu doświadczenie jest dla ciebie nowością oraz małym zaskoczeniem. Czasami
masz wrażenie, że przy swoim sąsiedzie na nowo uczysz się człowieczeństwa.
Ostatecznie spotykacie się w jego
mieszkaniu. Opowiadasz szatynowi o niepowodzeniach całego dnia, a on pociesza
cię i każe niczym nie przejmować. Nie potrzebowałaś tego wszystkiego, bo sama
doskonale wiesz, że ten pech jest tylko chwilowy. Było jednak miło usłyszeć to
z jego ust. Tym bardziej, że wiedziałaś, że siatkarz się nad tobą nie lituje, lecz
po prostu współczuje. Dla ciebie różnica między tymi dwoma uczuciami jest
kolosalna.
Gdy żegnasz się z Simacem i
opuszczasz jego mieszkanie, masz całkiem niezły humor. Jednak już godzinę
później znowu się denerwujesz. Leżąc w łóżku w kółko odtwarzasz sytuację, kiedy
chłopak delikatnym ruchem dotknął twoich oparzeń. Wspominasz swoją reakcję na
ten gest i chwilę, w której popatrzyłaś mu w oczy. I jeszcze tak trochę
rozczulasz się nad jego troską o ciebie. Ani trochę ci się to nie podoba. Nie
wiesz o co w tym wszystkim chodzi. Wkurzasz się, bo nigdy tak się nie
zachowywałaś. Nie rozpamiętywałaś takich chwil. No i zdecydowanie nie powinnaś się
roztkliwiać tylko dlatego, że ktoś cię dotknął czy coś w tym stylu.
***
Na początku grudnia Zaksa udawała
się na mecz wyjazdowy w ramach Ligi Mistrzów. Ich przeciwnikiem był jakiś belgijski
zespół. Tradycyjnie umawiasz się z Kanadyjczykiem, że puści ci strzałę kiedy
wyląduje w Belgii, a później kiedy wróci do kraju. Początkowo wszystko idzie
dobrze. Chłopak dzwoni do ciebie, gdy wtorkowego wieczoru znalazł się na
miejscu. W środę wieczorem odbywa się mecz, więc kolejnego poranka zespół udaje
się w drogę powrotną. Dostajesz nawet smsa z informacją, że Adam wraz z drużyną
właśnie wchodzi na teren lotniska. Wiesz, że powinnaś się spodziewać kolejnego
odzewu jakoś za dwie godziny. Problem w tym, że po upływie tego czasu, twój
telefon milczy.
Nie przejmujesz się tym.
Przypuszczasz, że szatyn jest zajęty szukaniem swojego bagażu albo też odprawa
celna się przedłużyła. Przecież nieraz opowiadał ci o kłopotach jakie spotykały
go na lotniskach. Z racji swojego zawodu często przydarzały się mu tego typu
doświadczenia. Kiedy jednak minęły dwie i pół godziny od jego wiadomości, a
Simac nadal nie daje znaku życia, zaczynasz się niepokoić. Powinien się już
odezwać.
Kolejne trzydzieści minut jeszcze
jakoś się trzymasz. Gdzieś z tyłu twojej głowy krążą nieprzyjemne myśli, ale
jesteś w stanie zająć się codziennymi sprawami. W końcu czarne scenariusze
powoli, ale konsekwentnie przejmują nad tobą kontrolę. Próbujesz je zagłuszyć
poprzez zabawę z psami, lecz widok czarnego labradora tym bardziej przypomina
ci o jego właścicielu. Chwilę później wkładasz do uszu słuchawki, pozwalając by
muzyka rozsadziła ci czaszkę od środka, jednak to również nie pomaga. Piosenki,
które uwielbiałaś, nagle stały się zbiorem bezładnych, momentami wręcz
irytujących, dźwięków.
Wpatrujesz się w swój telefon
jakbyś chciała siłą woli sprawić, że rozbrzmi się znajomy utwór Muse, który
masz ustawiony jako dzwonek. Samo zaklinanie rzeczywistości i błagalny wzrok
nie wystarczają. Komórka milczy, a ty systematycznie wpadasz w coraz gorszy
nastrój.
Przez dobre pięć minut (które dla
ciebie wydają się wiecznością) walczysz sama ze sobą, zastanawiając się, czy
będzie przesadą jeśli do niego zadzwonisz. Nie chcesz wyjść na panikarę albo
natręta, a jednocześnie naprawdę się martwisz. Boisz się, że coś mu się stało.
Zawsze dotrzymywał waszej umowy, dlatego ta cisza jest tym bardziej dobijająca.
Kolejne kilka minut bawisz się
telefonem. Na przemian prawie wybierasz jego numer i odrzucasz komórkę w bok.
Później znowu łapiesz ją w dłoń, trzymając palec nad zieloną słuchawką, by po
chwili nacisnąć czerwoną. Powtarzasz ten cykl parę razy, ale nie decydujesz się
wykorzystać urządzenia w wiadomym celu.
Tylko chwilowo. Gdy uświadamiasz
sobie, że siatkarz od prawie godziny powinien być już na krakowskim lotnisku, a
ty wciąż nie dostałaś od niego żadnego znaku życia, porzucasz wszelkie
wątpliwości i głupie dbanie o pozory. Już nie przejmujesz się co sąsiad sobie o
tobie pomyśli. Martwiłaś się o niego. Zawsze on się o ciebie troszczył, więc
dzisiaj będzie na odwrót. Dzwonisz do niego i przeżywasz zaskoczenie.
Myślałaś, że nie możesz bać się
bardziej. Kiedy jednak zamiast sygnału słyszysz prośbę, aby nagrać się na
pocztę głosową, czujesz jak strach oplata twoje serce i zaciska na nim swoje
paraliżujące macki. Niepokój sprzed minuty wydaje ci się dziecinny w porównaniu
z obecnymi emocjami. Przygniatały cię. Zamknęły w klatce negatywnych uczuć i
nieustannie zmniejszały jej rozmiary.
Adam ma wyłączoną komórkę. Krew
szybciej płynie w twoich żyłach. Nie potrafisz wysiedzieć w jednym miejscu i
krążysz po mieszkaniu. Nie chcesz tego, lecz cały czas wymyślasz co się mogło
stać. Każda kolejna opcja jest gorsza od poprzedniej. Może pogoda nie dopisała
albo samolot miał awarię i pilot musiał awaryjnie lądować. Może lot się
opóźnił. Albo po prostu Zaksa spóźniła się na odprawę i czekała na następny lot.
Tylko, że we wszystkich tych
sytuacjach chłopak dałby ci znać, że wróci później. Nie masz ochoty słuchać
własnych myśli, ale one samoistnie pojawiają się w twojej głowie. Może samolot
miał jakieś turbulencje. Może się gdzieś rozbili. Może pilot źle wylądował.
Może nastąpił atak terrorystyczny.
Atak terrorystyczny! Czy można
wyobrazić sobie coś głupszego? Pewnie nie, lecz w tamtym momencie każda opcja
była dla ciebie mocno prawdopodobna. Może wylądowali w Krakowie, ale ktoś ich
tam napadł i przetrzymywał jako zakładników? Albo samolot został uprowadzony
przez jakąś mafię? Może leciał z nimi jakiś szaleniec i wszystkich pozabijał?
Ze strachu zaczyna cię boleć
brzuch. Włączasz telewizję, choć w zasadzie nie wiesz czy bardziej czekasz na
jakieś informacje o katastrofie lotniczej czy liczysz na to, że nie będzie o
tym mowy.
Znowu do niego dzwonisz i znowu
odzywa się poczta głosowa. W przebłysku nagłej inteligencji wybierasz numer
Gordona. Nie wiesz jakim cudem nie wpadłaś na to szybciej. Wyrzucasz sama sobie,
że jesteś idiotką, nie próbując się nawet usprawiedliwiać, że niepokój odebrał
ci zdolność racjonalnego myślenia.
Najgorsze jest to, że Perrin też
ma wyłączoną komórkę. I znowu twój strach wkracza na wyższy poziom. Nie
posiadasz numeru żadnego z kolegów tej dwójki. Nie masz żadnej alternatywy.
Jeśli nie uda ci się skontaktować z Kanadyjczykami, pozostanie ci jedynie
martwienie się.
Zaczynasz wariować. W równych
odstępach dziesięciu minut dzwonisz najpierw do Simaca, a później do Gordona.
Za każdym razem trafiasz na znienawidzoną pocztę głosową. Czarne scenariusze
kłębią się w twojej głowie. Umierasz z przerażenia i z każdą kolejną minutą
jest gorzej. Pojawia się też nowe uczucie. Złość.
Na przemian boisz się i wkurzasz.
Przyrzekasz, że gdy szatyn w końcu wróci do domu, powyrywasz mu włosy z głowy.
Pojedynczo. A później go zabijesz, zakopiesz w lesie, ożywisz i jeszcze raz
zabijesz. Co on sobie w ogóle wyobraża, że nie daje ci znać co się z nim
dzieje?! Pewnie wróci cały uszczęśliwiony, mając totalnie gdzieś twoje uczucia.
Nienawidziłaś go za to, że cię tak maltretował.
Potem znowu zaczynasz się
niepokoić. I tak w kółko. Strach – złość, strach – złość.
A do tego wszystkiego cały czas
towarzyszy ci nadzieja, że nic się nie stało i że wszystko skończy się dobrze.
W zasadzie chciałam tylko powiedzieć, że opis emocji Candice, kiedy czeka i martwi się o Adama jest moim najdłuższym opisem ever. Serio, nigdy nie pisałam nic tak długiego na jeden, określony temat. Sama jestem zaskoczona, że przyjęło to takie rozmiary i... mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
świetny :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że się rozkręca mam szczerą nadzieję, że nic się Kanadyjczykom nie stało Czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://estella-gwiazda.blogspot.com/2013/11/szesnascie-wysowisz-sie-w-koncu.html
OdpowiedzUsuńPozdro Mania :***
Według mnie widać gołym okiem, że Candice kocha siatkarza, bo jak można inaczej racjonalnie wytłumaczyć te jej dreszcze gdy ją dotknął, lub to zmartwianie się. Jak nic jest to miłość
OdpowiedzUsuńZapraszam na naiwność 6 - http://heroicznanaiwnosc.blogspot.com/
Pozdrawiam Anka
Strach o kogoś bliskiego jest najgorszym koszmarem, ale końcowa ulga jest niesamowita. Jak się okazuje, że wszystko jest w porządku to uczucie rozluźnienia jest wspaniałę! Oby tutaj było tak samo!
OdpowiedzUsuńGenialny opis uczuć Candice. Czapki z głów, kochana!
OdpowiedzUsuńNie zanudziłaś, jest ciekawie :) Biedna, te oparzenia muszą masakrycznie boleć. A między nimi jest tak cudownie. *__*
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejną, przedostatnią andrzejkową część - http://sztuka-emocjonalna.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi :*
Prasująca Candice...haha :P no dobra wiem, że nie powinno mnie to dziwić :P yy hahahaha taka scena z love story mogła sie odbyć tylko w jakis pokopany dzień :D faceci w takich sytuacjach chyba zawsze łapią za rekę lub obejmuja i zaczynaja biec... no chyba ze to tylko moje wyobrazenie na podstawie fimow ;) zatelepało nią hahah rozśmieszyło mnie to na maxa :D ok miała zły dzien ale nie kazdy tak o, zaczyna o tym gadac. Moze ona nalezy do typu ludzi ktorzy wola odpoczac sluchajac opowiesci innych a nie uzalac sie nad soba czy cos w tym stylu :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że puszcza jej te strzałki jak jest na wyjeździe :D hmm w życiu bym nie powiedziała, że Candice tak może panikować. No chyba, że zawsze jakimś cudem przeczuwa coś złego.Ale najprostsze wytłumaczenie w takich sytuacjach to rozładowany telefon...powinna tak zareagować i zająć się czymś innym a nie 5 minut po czasie denerwować się.
Looool no serio ale on sie wkręciła... wyluzuj kobieto! Faceci tak maja, co z tego że sie z tobą przyjaźni... mają wyłączone telefony, bo pewnie lecą. Obstawiam, że było opóźnienie przez zła pogode. haha terroryści... do tego tak misternie zaplanowała co mu zrobi jak go spotka hahaha genialne :D chyba powinna się cieszyć a nie go zabijać.
Ciekawa jestem co stało się na prawdę. Raczej go nie uśmiercisz :P buahahah
W końcu widać, że to zaczyna wychodzić poza przyjaźń, a już na pewno z jej str...:) oby tylko chłopakom nic się nie stało. Opis towarzyszących uczuć, gdy się marwi o przyjaciela ani trochę nie jest nudny. Dobrze, że możemy poznać ją z tej lepszej strony i jednak ma uczucia;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Strzelam focha! Dlaczego mnie nie informowałaś o nowych rozdziałach? Mam nadzieję, że wkrótce to nadrobisz, jeśli dodasz Ósemkę, ok? Ja zawsze zapominam ogarnąć wszystkie opowiadania, a Twoje jest naprawdę zarąbiste!
OdpowiedzUsuńBoże, co się stało Adamowi i reszcie? Mam nadzieję, że on tylko chciał jej zrobić niespodziankę, czy coś tego typu. Mimo to, to strasznie słodkie, że Candice tak się martwi.
Czekam na następny i mam nadzieję, że mnie o nim poinformujesz!
Dziewczyno!! Telefon mu się rozładował!! xD Misja udana:D Super Ci wyszło opisywanie jak ona się denerwuje:D:D W sumie to sama się zaczęłam trochę denerwować:P
OdpowiedzUsuń