It's a wicked game that you're making me play
Ironia tej całej sytuacji jest
powalająca. Gdyby nie fakt, że to wszystko przydarzyło się właśnie tobie,
pewnie byś się śmiała. Ale niestety to ty jesteś główną bohaterką tego ciągu
zdarzeń i ani trochę cię to nie bawiło.
Od początku zwróciłaś na niego
uwagę. Był twoim celem. Chciałaś go zdobyć. A co się okazało? Że role się odwróciły.
Może Adam niekoniecznie cię zdobył,
lecz to on dyktował warunki. To on decydował o charakterze waszych relacji.
Oczywiście, nie zarzucasz mu bezwzględności. Wszystko co robił było szczere.
Naprawdę nie chciał być twoją zdobyczą. Naprawdę się z tobą przyjaźnił. I
naprawdę cię pocałował, choć powinno być na odwrót. To ty powinnaś sprawić, że
siatkarz będzie o tobie myślał i zastanawiał się co dalej.
No i jeszcze kwestia tego
zaproszenia. Chłopak specjalnie powiedział ci o pomyśle wspólnego spędzenia świąt
przed swoim wyjazdem, żebyś się mogła nad nim spokojnie zastanowić. Wcale nie
potrzebowałaś tego czasu. Dałaś mu odpowiedź od razu. Skoro więc nie musisz
myśleć nad jego propozycją, to szatyn zafundował ci inną rozkminę, mimo, że zdajesz
sobie sprawę, że jego motywacje były inne.
Dręczyły cię dwa pytania. Dlaczego Kanadyjczyk cię pocałował? I
jak miałaś się zachować, kiedy on wróci?
Przecież nie odpowiadał na twoje
zaczepki na początku waszej znajomości. Zdenerwował się na ciebie, kiedy
przegięłaś. Nie wątpiłaś w prawdziwość jego uczuć. Był autentycznie wkurzony.
Nie zależało mu na tobie, a przynajmniej nie w sensie miłości. Przyjaźni
owszem. Co się zatem zmieniło? Ludzi nie całuje się ot tak, bez przyczyny.
Nawet ty robiłaś to w jakimś celu. A Simac… Simac nie był typem osoby, która
rozdaje pocałunki dla zabawy. Musiał istnieć
jakiś powód. I to całkiem konkretny. Tylko, że to sprawiało, że masz jeszcze
większy mętlik w głowie.
Znałaś chyba tylko jedną osobę
poza samym Adamem, która mogła ci to wszystko wyjaśnić. Bez chwili wahania
łapiesz komórkę i wysyłasz przyjacielowi wiadomość o tym co zaszło. Jedno
krótkie zdanie, bez zbędnych opisów ani emotikonek. „Adam mnie pocałował”. Na odpowiedź nie musisz długo czekać. Perrin
odpisuje ci dosłownie po sekundzie.
„A jednak”.
Robisz osłupiałą minę. „A jednak”?
Co to w ogóle ma znaczyć?
„Gord, nie pomagasz mi. Ja nie mam pojęcia co robić”.
„A przemyślałaś sobie naszą sobotnią rozmowę? Jeśli nie (a znając ciebie
pewnie tak właśnie jest), to zrób to i daj mi znać do jakich doszłaś wniosków”.
„Nie wiem w jaki sposób ma mi to pomóc. Chodzi ci o to czy nadal czuję
się bardziej sobą na imprezach? Bo jeśli tak, to OWSZEM nadal tak jest”.
„W takim razie zostaw Adama w spokoju”.
Tępo wpatrujesz się w ekran
swojego telefonu. Jeśli myślałaś, że smsowy dialog z przyjmującym ci w jakiś
sposób pomoże, to byłaś w grubym błędzie, bo blondyn zrobił coś zupełnie
przeciwnego – dołożył kolejne pytania bez odpowiedzi. Nie masz pojęcia o co mu
chodzi. Ze złością odrzucasz komórkę na komodę, nie odpowiadając na jego
wiadomość. Ta rozmowa była zakończona.
Rzecz jasna, tylko chwilowo. Nie
mogłaś tego wszystkiego tak po prostu zignorować. Czas uciekał zaskakująco
szybko – nawet nie wiesz kiedy nagle nadszedł wieczór, mimo, że wydawało się,
że jeszcze kilka minut temu żegnałaś się z sąsiadem.
Jeszcze raz przejrzałaś wiadomości
Gordona. Pierwsza i ostatnia wciąż były dla ciebie niejasne, ale ta środkowa
niosła ze sobą prosty przekaz. Musisz przemyśleć swoje zachowanie. Co prawda
odpisałaś przyjacielowi, że nic się nie zmieniło, lecz tak naprawdę ani przez
moment nie zastanowiłaś się nad jego słowami. Być może postąpiłaś zbyt
pochopnie, naskakując na niego. W sumie nie prosił cię o nic wielkiego. Miałaś
tylko ocenić własny charakter i podejście do imprezowania. To nie jest aż tak
trudne, prawda?
Wydaje się oczywiste, że wolisz
chodzić na dyskoteki, zdobywać chłopaków i spędzać z nimi miło czas zamiast
zajmować się zwykłym, codziennym życiem: pracą, domowymi obowiązkami, opieką
nad psami. No, choć to ostatnie było w twoim życiu szalenie ważne. Kochałaś
Simbę i raczej nie wyobrażasz sobie, aby mogło go nagle zabraknąć. Tylko, że
pies to jedynie mała dygresja, a nie centrum twoich rozważań.
Lubiłaś imprezowanie. Nie mogłabyś
z niego zrezygnować. I nagle w twoim umyśle zawyła syrena. Coś się nie
zgadzało.
Jak możesz twierdzić, że nie
potrafisz zrezygnować z imprezowania, skoro od prawie miesiąca nie byłaś na
żadnym wyjeździe z Pauliną i dziewczynami? Teoretycznie to dosyć krótko, ale
przecież sama podjęłaś decyzję, żeby przestać. Sama wymyślałaś kolejne
kłamstwa, aby wykręcić się od imprez, aż w końcu opuściłaś je na stałe. Nawet jak
jechałaś na zjazdy, nie chodziłaś na żadne dyskoteki. Paulina co prawda była
tym trochę zirytowana, ale zawsze stawiałaś na swoim.
Nadal uważasz, że czujesz się
bardziej sobą na imprezach? Bo jeśli tak, to chyba powinnaś wciąż się na nich
pojawiać. Tymczasem jest zupełnie na odwrót, a to oznacza…
No właśnie, co to oznacza? Że się
zmieniłaś? Nie do końca się z tym zgadzałaś. Przecież nie pozbyłaś się swojego
egoizmu, swojego braku cierpliwości albo empatii. No i nadal lustrowałaś
facetów pod względem ich zdobywania – najlepszy tego dowód dostałaś tydzień
temu na domówce u Kanadyjczyka.
Wracając do pytania wyjściowego:
czujesz się bardziej sobą w życiu codziennym czy na imprezach? Sama już nie
wiesz. Na pewno imprezy nie były już twoim ulubionym miejscem na ziemi. Ale
własne mieszkanie czy nawet praca też nie. Tkwiłaś w pustce, nie mając pojęcia
w którym kierunku zmierza teraz twoje życie. O ile wcześniej celem było
zdobywanie chłopaków, to teraz ci na tym nie zależało. Kłopot w tym, że nie
wiesz też do czego dążyć.
To jednak oznacza, że się
zmieniłaś. Nie do końca rozumiesz tą zmianę, ale zdajesz sobie sprawę, że ona
naprawdę w tobie zaszła. Wypadałoby wyjaśnić sobie jakie są jej przyczyny i
skutki, ale nie masz do tego głowy. Tym bardziej, że musisz jeszcze wymyślić co
zrobić z tym pocałunkiem.
„Okej, może trochę się pospieszyłam z tym stwierdzeniem, że lepiej czuję
się na imprezach” – piszesz do przyjaciela. Na szczęście nie czekasz długo
na jego odpowiedź.
„Może tak. Przemyślałaś sobie moje słowa? Tym razem tak porządnie”.
„Tak. I w zasadzie miałeś rację. Trochę się zmieniłam. Już nie zależy mi
na imprezowaniu. Ale to nadal nie zmienia faktu, że nie wiem co robić dalej”.
„Powiedziałbym nawet, że więcej niż trochę. Skoro więc tak, to musisz
się zastanowić co dalej z Adamem”.
„A co ja ci przed chwilą napisałam idioto?! Że NIE WIEM co robić dalej.
(to jest ten moment, kiedy powinieneś mi udzielić jakiejś rady)”.
„Powinnaś posłuchać swojego serca”.
„Słucham. Słyszę tylko takie >bum, bum, bum< ale bardzo ciche. Co
dalej?”.
„Niezły żart! Wiesz o co mi chodziło”.
Tak, teoretycznie wiesz co miał na
myśli. Praktycznie – nie. „Posłuchać swojego serca”… No jasne, a co w
przypadku, gdy nigdy tego nie robiłaś i kompletnie nie masz pojęcia od czego
zacząć? Najłatwiej byłoby określić swoje uczucia względem Simaca, ale nie
umiesz zrobić nawet tego. Dopiero następnego dnia podejmujesz kolejną próbę
rozszyfrowania samej siebie, lecz znowu nic ci z tego nie wychodzi.
Do tej pory myślałaś, że po prostu
się przyjaźnicie. Wczorajszy pocałunek nieco zaburzył ten obraz. Choć pewnie
warto też wspomnieć o sytuacji z poprzedniej soboty, kiedy na domówce u
siatkarza prawie się pocałowaliście. Wtedy to ty powiedziałaś sobie stop. Nie minął
zaledwie tydzień, a doprowadziliście to „dzieło” do końca. No, w zasadzie to
Adam je doprowadził.
Od tych wszystkich rozmyślań
zaczynało ci się kręcić w głowie. Chciałabyś, żeby ktoś zwyczajnie nakazał ci
co masz robić. Choć przez całe swoje życie byłaś niezależna i sama podejmowałaś
decyzje, teraz byłaś zagubiona. Gordon w ogóle ci nie pomagał, a zamiast rad,
rzucał zagadkami. Nawet nie próbujesz odzywać się do niego kolejny raz, bo dobrze
wiesz, że rozmowa z nim nie sprawi, że to wszystko stanie się łatwiejsze.
Candice, czy wiesz, że właśnie
znajdujesz się w jednym z najważniejszych momentów swojego życia? Tylko i
wyłącznie dlatego musisz sama
zdecydować co dalej. Nikt nie może tego za ciebie zrobić, jedynie ty sama.
Dzisiaj, dziewiętnasta, kino Helios. Catching Fire, nadchodzę! ♥ #cantwait A co do tego powyżej, to zdaję sobie sprawę, że jest mało akcji, ale to taki rozdział przejściowy między poprzednim a następnym. On musiał się tutaj znaleźć ;)
Widać, że cała sytuacja jest dla niej nowością no ale niech już się sama nie oszukuje...po prostu się zakochała:D oby tego nie spartoliła przez własną głupotę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Trochę pogmatwane, ale tu się zaczyna dziać tak, jak myślałam... Role się zmieniają. Niech Simac teraz sam trochę popróbuje:)
OdpowiedzUsuńTrochę poplątane ale w tym szaleństwie jest metoda :D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Simac powinien trochę polatać za swoją przyjaciółką a Candice powinna udawać niedostępną :D
Czekam na kolejny
Buziaki Yśka :***
No proszę co mężczyzna może zrobić z kobietą. Adam doprowadził do tego, że zapalona i napalona imprezowiczka prowadzi dyskuske samam z sobą i swoją naturą. Zobaczymy do jakich wnisków dojdzie i mam nadzieję, że będą słuszne!
OdpowiedzUsuńTutaj mamy klasyczny przykład tego, że nie tylko faceci się potrafią zmienić dla kobiety, ale i kobieta dla mężczyzny :) Oby te jej rozważania poszły w dobrą stronę ;)
OdpowiedzUsuńJest już późno i nie mam siły więc napiszę tylko, że podoba mi się ta zmiana :)
OdpowiedzUsuńUkazał się nowy, piąty już nowakowski - http://tylko-tobie.blogspot.com/. Serdecznie zapraszam i życzę miłej lektury. Pozdrawiam, kajdi :*
Kurdę Adam jest moim Bogiem, dobrze że wyjaśnił wszystko Candi, tylko ona chyba za dużo mysłi momentami. Oderwała sie od tamtego życia, to dobrze, ale niech słucha tego serca, bo ona zawsze wie co robić.
OdpowiedzUsuń'Wybicie barku. Niewyobrażalny ból. Zostajesz tak niefortunnie zablokowana, że kość wyskakuje Ci z miejsca w którym powinna być. Z łzami w oczach zjeżdżasz do boksu, tam od razu znajduje się przy Tobie sztab specjalistów którzy mają Ci ulżyć. Zakładasz osłonki na płozy i wychodzisz do szatni. By tam krzyczeć i uwolnić resztę emocji. By uwolnić nadzieję, że ktoś może Cię dostrzec na tych zawodach.'
Zapraszam serdecznie na rozdział pierwszy 'Love is the perfect ingredients to be happy'
http://blekitneoczy1.blogspot.com/2013/11/one.html
Pozdrawiam Anka
Wiesz co, mi się wydaje, że ona niepotrzebnie analizuje to wszystko. Jest jak jest, na chuja drążyć temat?;p Tzn, jak nie chce to nie musi iść na żadną imprezę, jeśli chce i tak bardzo jej na tym zależy to droga wolna:p Wydaje mi sie, że przesadza z tymi 'filozoficznymi' rozkminami:P
OdpowiedzUsuńTylko nie zrozum mnie źle:P Ja nie krytykuję Ciebie, tylko bohaterkę:P Opowiadanie mi się bardzo podoba, pomimo, że Candice mnie wkurza:P
A Gordon też sie zachowuje jak jakiś nie wiadomo jaki specjalista i każe jej dokładnie analizować to co powiedział i trzymać się tego jakby był jakimś guru:p
A na wifi w pociągu jestem zła, bo nie mogę otworzyć tej muzyki którą dałaś:/:/
A ja już myślałam, że coś się wydarzy, a tu proszę, Candi próbuje rozszyfrować samą siebie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nieoczekiwana zamiana miejsc :P Candice ma teraz niezły orzech do zgryzienia bo wcześniej chyba nie była w takiej sytuacji. Teraz zachowuje się jak każda normalna dziewczyna w takiej sytuacji: nie wie co o tym myśleć i cały czas przeżywa ten pocałunek. Dlaczego ją pocałował? No to chyba oczywiste...? Przecież nie dla jaj. To sygnał, że chciałby coś więcej a nie tylko przyjaźń ;) Czyli według Gordona Adam ma nadzieje, że dziewczyna całkiem porzuciła swoje imprezowe życie i w takiej sytuacji chce z nią być...? Ok chyba napisałam to trochę chaotycznie :P
OdpowiedzUsuńAch ta Candcie.... co ona myśli, że zmiany to przychodzą nagle i to tak je.b sru o 180 stopni? Może nadal mieć swoje cechy i nawet obczajać facetów (no która dziewczyna tego nie robi? to nic złego zawiesić oko na jakimś przystojniaku :D ), ale już ich nie zaciągać do łóżka. I jestem pewna, że właśnie o ta zmianę chodzi Adamowi ;) pytanie o jej ulubione miejsce na ziemi.... no heloooł? To oczywiste! Tam gdzie Simac :D
Wymiana smsów z Gordonem jest zabawna :D tylko troche mnie dziwi, że facet zna się na uczuciach itp. No ale on ma akurat taka rolę ;) cieszy mnie, że Candi zdała sobie sprawę, że imprezy nie są jej priorytetem. Chociaż tyle czasu się nad tym zastanawiała, że szok. Nie wiem czemu to dla niej takie trudne. Ciut przesadza :P
Niech już Adam wraca! :D chce więcej ich buziaków hehe ;)
pozdrawiam ;)
ojeeeej <3 Adam w końcu uczynił ten krok i mam nadzieję, że Candi w końcu dojdzie co tak naprawdę czuje :))
OdpowiedzUsuńCandice, w końcu! Już myślałam że nie ma nawet kropli oleju w głowie, a tu proszę, jednak się da ją skłonić do chwili refleksji. Ten Adam to ma na nią zbawienny wpływ. Bez ani jednego słowa zachęty, ona sama dochodzi do takich konstruktywnych wniosków i zdaje sobie sprawę że należałoby coś zmienić w dotychczasowej egzystencji :)
OdpowiedzUsuńCo się w takim razie stanie, gdy Kanadyjczyk zasugeruje coś więcej? Aż strach pomyśleć! :D I wiesz co? Jeszcze bardziej go polubiłam.
Całuję, S. :*