piątek, 22 listopada 2013

Dziesięć.



Shine a light through an open door
Love and life I will divide
Turn away 'cause I need you more


W Kędzierzynie coraz częściej dostrzegasz różne świąteczne ozdoby. Choinki, bałwanki czy święte Mikołaje wyglądają z każdej sklepowej witryny. Boże Narodzenie zbliżało się wielkimi krokami. Masz nadzieję, że równie wielkimi krokami odejdzie w dal.
Nie lubisz świąt. Już dawno z tego wyrosłaś. Będąc dzieckiem nie mogłaś się doczekać Wigilii, zielonego drzewka przystrojonego różnokolorowymi bombkami oraz atmosfery tej magicznej nocy. Teraz jest całkiem inaczej. Boże Narodzenie kojarzy ci się tylko z głupimi filmami o chłopcu, który był zdany sam na siebie albo z przebierańcami łażącymi po ulicach i wciskającymi ludziom opłatki. Od lat spędzałaś te trzy dni przed komputerem, oglądając swoje ulubione seriale. Były to trzy dni, w których jesteś zdana tylko na siebie, bo nawet Paulina z resztą dziewczyn spędzała je w rodzinnym gronie. I w zasadzie nie miałabyś nic przeciwko tym paru dniom spokoju i samotności, gdyby nie fakt, że wszystkim odbijało. Dosłownie. Z każdej strony czyhały uśmiechnięte twarze, życzenia, radość. Uważałaś to za sztuczne. Ludzie jednoczyli się na tą jedną chwilę, choć w rzeczywistości toczyli ze sobą większe lub mniejsze wojny. Te rodziny, rzekomo ucieszone z przebywania razem. Co za bzdura, przecież wiadomo, że jak tylko minie Boże Narodzenie, znowu będą się ze sobą kłócić. Udawanie, że wszystko jest w porządku, mimo, że nie było. Albo te smsy. Wielka choinka ze stosem prezentów, biały puch czy śpiewanie kolęd – nie potrzebowałaś tego. Choć i tak szczytem ironii jest tekst o świętach spędzonych w rodzinnej atmosferze. Rodzinnej. No chyba nie.
Temat Bożego Narodzenia musiał też się pojawić w twoich rozmowach z Adamem. Chłopak zagaduje cię w środę, równo dwa tygodnie przed dwudziestym piątym grudnia. Pyta o twoje plany na te dni.
- Będę oglądać seriale – wzruszasz ramionami. – Albo filmy. Zobaczę co się nawinie.
- Jak to? – dziwi się. – Nie wyjeżdżasz do rodziny?
- Nie wiem czy pamiętasz, ale ja nie rozmawiam z moimi rodzicami – mówisz sucho.
- Pamiętam. Ale przecież rodzina nie składa się tylko z nich.
Rzucasz mu spojrzenie. Szatyn ma zmartwioną minę. Chyba tak trochę ci współczuje, ale kompletnie cię to nie obchodzi. Niepotrzebnie się zamartwiał. Nie w tym wypadku. Zaczyna cię irytować ten dialog. Jak zwykle zresztą, gdy poruszasz sprawę matki i ojca.
- W moim przypadku tak. Kiedy pokłóciłam się z nimi, stałam się czarną owcą w rodzinie.
No może nie do końca. Nie wiesz jak zareagowaliby dziadkowie czy ktokolwiek inny, gdybyś się do nich nadal odzywała. To raczej ty się odcięłaś od wszystkich, choć fakt faktem, iż oni też nie szukali z tobą kontaktu.
- Ojej, to smutne – środkowemu jest przykro. Ewidentnie jest mu ciebie żal.
- Nie, smutne jest to, że wszyscy przeżywają święta jak suka cieczkę – warczysz. – Tak jakby to był najpiękniejszy okres w roku.
- Candice, dla wielu osób tak właśnie jest.
Candice. Nazwał cię Candice, nie Candi. Wiesz co to oznacza – zdenerwował się na ciebie. Albo coś w tym stylu. Już dawno zauważyłaś tą prawidłowość. Kiedy zwracał się do ciebie pełnym imieniem, było jasne, że czymś mu podpadłaś. Rzadko się to zdarzało i zawsze czułaś się trochę nieswojo w takich sytuacjach. Teraz dzieje się identycznie. Jego słowa trochę cię pohamowały. Wolisz nie kusić losu i kierujesz rozmowę na inne tory.
- Pewnie dla wszystkich oprócz mnie – próbujesz rozładować atmosferę. – A co ty będziesz robić? Wracasz do Kanady? Dostaniecie jakieś wolne?
- Nie. To znaczy tak.
- To w końcu nie czy tak? – parskasz śmiechem.
- W Wigilię mamy rano trening. I później spotykamy się w drugi dzień świąt na popołudniowych zajęciach, więc to takie wolne prawie jak nie wolne – krzywi się. – Do domu na pewno nie polecę, bo jest za mało czasu, więc zostaję w Polsce.
- Szkoda. Ze względu na ciebie, bo widzę, że ci na tym zależy. A twoja rodzina nie może cię po prostu tutaj odwiedzić? – starasz się odrzucić swoje uprzedzenia względem świąt i zrozumieć uczucia sąsiada.
- Raczej nie – odpowiada. – Mój tata przechodzi rehabilitację po poważnym złamaniu nogi i wątpię, żeby został w Kanadzie sam.
- Przykro mi – wyznajesz szczerze. – Gdybym mogła, poszłabym za ciebie na te treningi.
Simac wybucha śmiechem.
- Ty byś szybciej umarła niż przeżyła nasz trening – nabija się.
- Nieprawda! – prychasz z oburzeniem.
Przez kilkanaście minut przekomarzacie się, oceniając twoją kondycję fizyczną. Co prawda cały czas udajesz zbulwersowaną słowami Kanadyjczyka i zarzucasz mu niewiarę, ale w rzeczywistości śmieszy cię wasza dyskusja. Oboje zachowujecie się jak uparte dzieciaki, lecz nawet przez chwilę nie myślisz, że to infantylne. Tą rozmowę traktujesz raczej jako jeden wielki żart; całkiem słusznie zresztą, bo Adam uważa podobnie. Jednak najważniejsze chyba jest to, że chłopak już się na ciebie nie złości.
***
W piątek zespół Zaksy wybierał się na kolejny mecz wyjazdowy – tym razem do Radomia. Szatyn przyprowadził do ciebie Scooby’ego około jedenastej.
- Mam dla ciebie propozycję – mówi Simac.
Patrzysz na niego zdziwiona. Zapraszasz go do środka, ale chłopak kręci głową.
- Chcę tylko, żebyś sobie to przemyślała przez ten czas kiedy mnie nie będzie, a jak wrócę to dasz mi odpowiedź.
Robisz ogłupiałą minę. Nie masz pojęcia o co mu chodzi, ale to wszystko brzmi tak… poważnie.
- Mam się bać? – pytasz, uśmiechając się krzywo, choć w rzeczywistości jesteś trochę zaniepokojona.
- Nie, nie musisz – uspokaja cię. – Po prostu… wpadłem na pomysł, że moglibyśmy spędzić święta razem jeśli zechcesz. Skoro ja nie wracam do domu, a ty też masz zamiar zostać tutaj, to pomyślałem, że posiedzimy ze sobą. Zastanowisz się nad tym? Wrócimy do tego tematu w niedzielę. Jeśli będziesz wolała tradycyjnie pooglądać seriale, to się nie obrażę.
Wpatrujesz się w niego jakby mówił do ciebie po chińsku. Potrzebujesz kilku chwil, aby otrząsnąć się z szoku. Adam. Chciałby. Spędzić. Z tobą. Boże Narodzenie.
Nie takiej propozycji się spodziewałaś. No, w zasadzie to nie wiesz co innego mogłaś usłyszeć, ale na pewno nie to. Przecież on znał twoje nastawienie do tej sprawy. Nawet zdenerwował się przez twoje ignoranckie podejście do świąt. A tymczasem zaprasza cię do siebie na te kilka dni.
Powinnaś traktować to jako (kolejny) kredyt zaufania, zwykłą przyjacielską propozycję czy obie te rzeczy naraz? Nie wątpisz, że jego słowa są szczere.
Dostałaś prawie trzy dni do namysłu. Tylko, że wcale ich nie potrzebujesz. Co prawda nie lubisz Wigilii, ale ta niechęć nie wygra z uczuciami jakie żywisz wobec sąsiada. Te wspólne święta będą jak kolejne z waszych spotkań. Dlaczego więc miałabyś się na nie nie zgadzać?
- Mogę ci dać odpowiedź teraz? – odzywasz się, a szatyn kiwa twierdząco głową. – Uważam, że twój pomysł jest świetny! Mam nadzieję, że będzie fajnie.
- Serio? –Simac jest zaskoczony. – Cieszę się. Na pewno będzie fajnie – zapewnia cię.
Uśmiechacie się do siebie. Chwilę później żegnacie się, a Kanadyjczyk razem ze swoją walizką udaje się w stronę windy. Mimo to, wciąż stoisz w progu swojego mieszkania. Tak jakbyś pilnowała, żeby bezpiecznie wsiadł do metalowej puszki. Albo tak jakbyś wiedziała, że jeszcze się do ciebie odwróci, choć przecież nie mogłaś tego wiedzieć.
Adam jednak to robi dokładnie w momencie, kiedy winda zatrzymała się na twoim piętrze. Zamiast wsiąść do środka, chłopak obejrzał się za siebie i skrzyżował swoje spojrzenie z twoim. Jeszcze raz posyłasz mu pożegnalny uśmiech, ale on zamiast odwzajemnić gest, obraca się w twoją stronę, zostawiając za sobą walizkę i czekającą windę.
- Zapomniałeś czegoś? – zadajesz pytanie z rozbawieniem.
- Tak – mówi zdecydowanie, zbliżając się do ciebie.
Z równie wielkim zdecydowaniem ujmuje twoją twarz w dłonie. Dosłownie sekundę później pochyla się nad tobą i całuje.
Przez jeden krótki moment jesteś zaskoczona. Później przymykasz oczy, kładziesz ręce na jego ramionach i odwzajemniasz pocałunek, ale jesteś bardzo niepewna w tym co robisz.
To nie jest to, do czego byłaś przyzwyczajona przez ostatnie kilka lat. Simac nie wepchnął ci języka do gardła ani nie był zachłanny. Wręcz przeciwnie – całował cię delikatnie i czule. Tak jak jeszcze nikt wcześniej. W brzuchu pojawia się coś, co śmiało możesz nazwać motylkami.
Pocałunek budzi w tobie zmysły o istnieniu których nie miałaś pojęcia. Daje ci o wiele więcej przyjemności niż wszystkie poprzednie wzięte razem. Dzieje się z tobą coś niesamowitego. Nie umiesz określić tych emocji, lecz nie oddałabyś ich za żadne skarby świata. To mrowienie wzdłuż kręgosłupa, szybciej bijące serce, ledwo widoczne drżenie dłoni… Imponująca mieszanka, która ewidentnie na ciebie działała. A jej przyczyną był Adam.
Kiedy Kanadyjczyk odsuwa się od ciebie i patrzy ci w oczy, żaden z twoich stanów nie znika. Jeśli już, to raczej się nasila. Jego wzrok chce ci coś przekazać, ale nie potrafisz odszyfrować tej informacji. Szatyn uśmiecha się lekko.
- Na razie – żegna się z tobą jeszcze raz.
Obserwujesz jak środkowy wchodzi do windy, a zamykające się metalowe drzwi stopniowo przysłaniają ci jego widok. W końcu zostajesz całkowicie sama. Otrząsasz się i wchodzisz do swojego mieszkania. Przez dobrą godzinę czujesz się jak w jakimś wspaniałym śnie. Dopiero po tym czasie dociera do ciebie, że to nie był żaden sen i że naprawdę pocałowałaś się ze swoim sąsiadem. Konsekwencje tego czynu zwalają się na ciebie niczym lawina, całkowicie psując bajkową bańkę, w której się poruszałaś. No bo co ty teraz miałaś zrobić z tym fantem?

To chyba mój ulubiony rozdział w całym opowiadaniu ♥

9 komentarzy:

  1. No proszę! Adaś nam się rozochocił i chyba wystraszył Candi:). Tak doświadczona w sprawach męsko-damskich dziewoja sama nie wie co się dzieje. Do tej pory traktowała mężczyzn jak seksualne zabawki, a teraz się okazuje, że oprócz seksu może być coś więcej...

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu!!!:D tańczę taniec radości;) niech ona teraz tego nie zepsuje bo długo to wszystko się rozwijało i szkoda by skończyło się szybciej niż zaczęło. ..

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, że bardzo podoba mi sie podejście Candice do świąt? Ona ma rację. Co roku ludzie zapodają tą samą ściemę o rodzinnej atmosferze itp. Też mnie to zawsze irytuje. A te wszystkie ozdoby i duperele to już w ogóle. Nie wiem za bardzo czym mogła podpaść Adamowi. Nie podoba mu się jej brak kontaktu z rodzicami? Hmm myślę, że powinien to uszanować, ale może się mylę. Oczywiście Simac ma całkiem inne zdanie na temat świąt. Masakra, jak oni się różnią. Czeka ich wiele kompromisów :P
    Ale super pomysł ze wspólnymi świętami. Bez sensu siedzieć samemu w takiej sytuacji :D hehe ekstra, że od razu dała mu odpowiedź i to pozytywną!
    Pocałował ją!!! :D Na serio to zrobił!!! O wow! Nie wierze. Ale zaskoczenie :D myślałam, że podczas wspólnej Wigilii coś się wydarzy a tu proszę. Nie mógł chłopak dłużej wytrzymać hehe :D kumulowało sie w nim od imprezy :P
    Widać, że nigdy nie zaznała czułości i delikatności. Aż mi się skojarzyło z panem Grey'em :P
    Tylko niech ona się nie martwi! Przecież to Adam ją pocałował. Wiedział doskonale co robi ;)
    buziaki :* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Sueeer !!! Świetny rozdział :D ciekawe jak zmienią się relacje między Kanadyjczykiem a Candi :D Czekam na kolejny i zapraszm do siebie już jutro :D
    Buziaki Yśka :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie także się bardzo podoba, czekam na więcej :*

    Zapraszam na nowakowską czwóreczkę - http://tylko-tobie.blogspot.com/. Pozdrawiam i życzę miłego czytania, Kajdi. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. BOŻE, jaki cudny rozdział. Na prawdę. Fajnie, ze siatkarz okazał Candi swoje uczucie, i w końcu ją pocałował. Czekałam na to niewątpliwie długo. Ale cieszę się, bo przecież lepiej późno niż wcale.

    'Jak trafiasz do bidula to masz 13 lat i spędzasz w nim całe 2 długie lata, które wyryły w Twojej duszy i podświadomości rysę tak wielką, że zmieściłby się w niej wielki czołg lub co najmniej milion ton wielgaśnego i ciężkiego gruzu, który kiedy chodzisz porusza się w Tobie sprawiając Ci kolejny nieprawdopodobny ból.'

    Zapraszam na prolog zupełnie nowej historii w rolach głównych Wojciechowska vs. Nowakowski.

    http://blekitneoczy1.blogspot.com/2013/11/begining.html

    Pozdrawiam Anka.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i Adam w końcu zrobił to na co miał od tak dawna ochotę, a Candi te wszystkie odczucia jakie odczuwała podczas pocałunku okazały się nowe. Tyle, że po jakimś czasie zaczęła się zastanawiać co teraz, bo jeszcze nigdy w takiej sytuacji nie była.
    Czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Adaaaaaaaaaaaaaaam! Serio, jestem z niego mega dumna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam jej podejście do Świąt:D:D
    JAAAAAK ZAAAAAJEBIIIIIŚŚĆIE!!! :D:D:D aaaa, aż mi sie trochę humor poprawił:P

    OdpowiedzUsuń