Get what I want cause I asked for it
Not because I’m really that deserving of it
Not because I’m really that deserving of it
Następnego dnia tradycyjnie
wychodzisz z Simbą na spacer o ósmej rano. Już przyzwyczaiłaś się do tego
codziennego wstawania. Nawet jeśli imprezujesz do późna, masz w sobie
samodyscyplinę, która pomaga ci zwlec się z łóżka. Czasami, kiedy jesteś
naprawdę zmęczona, wychodzisz z psem na dwór tylko na piętnaście minut,
upominając go, że ma szybko załatwiać swoje sprawy. Później wracałaś do domu i
ponownie zasypiałaś.
Tym razem jesteś jednak wypoczęta,
a do tego rozpierała cię energia. Podnieca cię perspektywa walki o siatkarza.
To całkiem nowe doświadczenie, bo zazwyczaj poświęcałaś danemu facetowi jeden
wieczór. Teraz musiałaś się bardziej postarać. Choć twoja duma wciąż jest
urażona, czujesz się już lepiej. Wiesz, że co cię nie zabije, to cię wzmocni i
obierasz ten slogan jako swoje hasło przewodnie. Opracowałaś plan – kilka sytuacji,
które na pewno go złamią. No bo przecież tobie nie opiera się żaden facet.
Jesteś zaskoczona, kiedy wychodząc
z mieszkania wpadasz na sąsiada z piętra wyżej, ale przeszczęśliwa. Im szybciej
zaczniesz realizować swój cel, tym lepiej.
- Cześć – wita się z tobą równie
zdziwiony. – Idziesz na spacer? Z królem lwem?
- Cześć – odpowiadasz. – Tak, idę.
A ty? Spacer z psem-tchórzem?
Uśmiecha się do ciebie i kiwa
głową. Odnotowujesz mały sukces, a następnie zwracasz uwagę na czarnego
labradora. Z miejsca się nim oczarowujesz.
- Cześć, Scooby – mówisz do psa. –
Mogę go pogłaskać czy mnie ugryzie?
- Nie powinien – odpowiada
chłopak.
Wyciągasz rękę i drapiesz
labradora za uchem. Ewidentnie się polubiliście, bo pupil rzuca ci ufne
spojrzenie czekoladowych oczu.
Idziecie na spacer razem. Okazuje
się, że Simac ma podobne przyzwyczajenia do twoich, bo wyprowadza swojego psa o
tej samej godzinie zarówno rano jak i wieczorem. Proponujesz, żebyście chodzili
razem na spacery. Szatyn zgadza się i w zasadzie na tym skończyły się
jakiekolwiek twoje sztuczki. Kompletnie zapominasz o tym, że miałaś go
podrywać, kiedy zaczynacie rozmawiać o swoich zwierzakach. Wymieniacie się
anegdotkami z psiego życia albo opowiadacie o sympatiach i antypatiach waszych
ulubieńców. Nawet nie wiesz kiedy z powrotem stoicie przed swoim blokiem po
ponad czterdziestominutowym spacerze. Masz wrażenie, że temat wcale nie został
wyczerpany i mogłabyś gadać z Adamem kolejne czterdzieści minut. Oboje
umawiacie się, że Kanadyjczyk wstąpi po ciebie około dwudziestej, a potem rozstajecie
na drugim piętrze.
***
Fakt, że początek września jest
ciepły zdecydowanie działa na twoją korzyść. Mogłaś bez skrępowania ubrać
krótkie spodenki oraz bluzki z dekoltem, nie wyglądając przy tym jak dziwadło.
A taki strój był niezbędny do realizacji planu zdobycia siatkarza.
Tym razem chłopak nie prowadzi z
tobą rozmowy, ale przesłuchanie. Wypytuje się o to, co robisz w życiu. Zgodnie
z prawdą mówisz mu o swojej pełnoetatowej pracy w sklepie odzieżowym.
Wspominasz też, że studiujesz zaocznie, co wywołuje jego zainteresowanie.
- Jaki kierunek?
- Pielęgniarstwo, ale jestem
dopiero na trzecim roku. Będę teraz bronić licencjata.
- Dopiero? – powtórzył
zdezorientowany.
- Ja straciłam rok. Chodziłam do
technikum kosmetycznego. Po maturze stwierdziłam, że wolę iść do pracy zamiast
na studia. I rzeczywiście, udało mi się zatrudnić w Orsayu.
- To co cię skłoniło, żeby pójść
na studia? I dlaczego akurat pielęgniarstwo?
- Przez ten rok przemyślałam
wszystko. Praca w sklepie jest całkiem fajna, ale nie wiem czy chciałabym to
robić przez całe życie. Doszłam do wniosku, że się zmarnuję. Wiesz, ja nigdy
nie miałam jakichś wielkich problemów z nauką, więc byłam pewna, że sobie
poradzę. Poza tym, moje koleżanki też studiowały i chyba im trochę
pozazdrościłam tych wyjazdów do Wrocławia albo Katowic. A wybrałam ten
kierunek, bo zawsze mi się wydawało, że to jest fajny zawód. Wiesz, w tych
wszystkich serialach pielęgniarki były zawsze takie sympatyczne i każdy je
lubił. Myślałam, że ze mną też tak będzie.
- Teraz już tak nie myślisz?
- To całe pielęgniarstwo było
niewypałem – przyznajesz. – Oczywiście, z nauką sobie poradziłam. Ale praktyki
były straszne. Chodzi mi o to, że ja tam nie wytrzymywałam. Rzeczywistość
okazała się całkowicie inna. Ja rozumiałam, że ci ludzie są chorzy i że
cierpią, ale irytowało mnie to ich marudzenie. Okazało się, że nie mam tyle
cierpliwości, żeby ich wysłuchiwać.
Uświadamiasz sobie, że jesteś z
nim zbyt szczera. Choć w zasadzie i tak ujęłaś to wszystko łagodniej niż
zazwyczaj. Nie powiedziałaś wprost, że pacjenci cię po prostu wkurzali swoim
wiecznym jęczeniem. Ale z drugiej strony… to, że cię irytowali, musiało
przecież wynikać z braku cierpliwości.
Nie możesz jednak pozwolić, żeby
szatyn się do ciebie uprzedził. Tak naprawdę to trochę żałujesz, że miałaś do
chorych takie podejście. Musisz wykorzystać ten fakt. Łapiesz zawodnika za dłoń,
przysuwając się do niego.
- Czy to bardzo źle o mnie
świadczy? – pytasz ze skruchą, patrząc mu w oczy.
W założeniu powinien spleść swoje
palce z twoimi lub cię pocieszająco przytulić. Mógł popatrzeć ci głęboko w oczy
albo nawet pocałować. Ten gest ufny gest
miał go do ciebie jakkolwiek zbliżyć.
Ręka Adama jest jednak sztywna. W pierwszej chwili chyba po prostu nie wie co z
nią zrobić. Później odsuwa się o krok, wzruszając ramionami.
- Najwyraźniej nie miałaś
powołania – stwierdza. – Pielęgniarstwo nie jest dla ciebie, ale na pewno
odnajdziesz się w jakimś innym zawodzie.
Wciąż trzymasz jego dłoń, ale
zdajesz sobie sprawę z bezsensowności tego czynu. Puszczasz go z poczuciem, że
odniosłaś porażkę. Znowu.
- To co teraz zrobisz? Rzucasz
studia? – dopytuje.
- Nie. Dokończę licencjat, bo
przynajmniej będę mieć już wykształcenie wyższe. No i nie chcę stracić tych
dwóch lat, więc zamierzam się obronić. A potem pójdę na jakiś nowy kierunek.
Może finanse i bankowość, bo moja koleżanka pracuje na ratach w MediaMarkt i
centralnie nic tam nie robi przez
cały dzień. W przerwie między jednym filmem a drugim przyjmie jakiegoś klienta,
ale ogólnie to sprowadza się do całodziennego obijania się.
- A studiujesz dziennie czy
zaocznie?
- Zaocznie. W Katowicach. Zjazdy
mamy co dwa, czasami trzy tygodnie. Zależy jak nam ułożą plan.
- To w zasadzie… co zrobimy jak
będziesz musiała wyjechać, a ja będę mieć mecz?
- Chodzi ci o psy? – domyślasz
się. – Nie martw się, moja sąsiadka z naprzeciwka, taka starsza babka, zawsze
zajmowała się Simbą, więc myślę, że nie będzie problemu, żeby przygarnęła też
Scooby’ego. To taka osiedlowa psia mama.
- A no to w porządku. Będziesz
musiała mnie z nią poznać.
- Spoko – zgadzasz się.
- Mogę cię jeszcze o coś spytać?
Z uśmiechem kiwasz głową. Masz
nadzieję, że w końcu coś się ruszy do przodu. Simac jednak totalnie cię
rozczarowuje.
- Dlaczego emigrowałaś do Polski? Przecież
w Kanadzie są lepsze warunki do życia. To znaczy, tak słyszałem.
- To przez rodziców – wyjaśniasz.
– Matka jest Polką, ale pojechała do Kanady na wymianę studencką. Tam poznała
ojca. Zakochali się w sobie i te wszystkie bzdury, no wiesz. Później ona
musiała wracać. A ojciec tak bardzo za nią tęsknił, że
przyleciał do Polski i stwierdził, że może otworzyć tutaj swoją firmę, byleby
tylko być z matką. On się w Kanadzie zajmował produkcją różnych elektronicznych
akcesoriów.
W kilku krótkich zdaniach
streszczasz całą historię. Chcesz jak najszybszej zmiany tematu, bo wszystko co
się wiąże z rodzicami budzi w tobie irytację. Mimo, że to co przed chwilą
opowiedziałaś nie ma żadnego związku z twoją wielką kłótnią z tą dwójką, jednak
i tak się denerwujesz. Wolisz żyć tak, jakby oni nigdy nie istnieli.
- Ojej, to całkiem romantyczne –
zauważa Simac, a ty powstrzymujesz się przed ironicznym komentarzem. – I jak
sobie radzi firma twojego taty?
- Nie wiem – mówisz sucho. – Od
kilku lat nie mam z nimi żadnego kontaktu.
Na szczęście środkowy zauważa
twoją zmianę nastroju. Momentalnie zagaduje o coś całkiem innego, nie wracając
już do pytań o rodzinę ani w tej, ani w każdej kolejnej waszej rozmowie.
Oczywiście w Kędzierzynie nie ma żadnego technikum kosmetycznego, to moja czysta fanaberia i autorski wymysł :P
Oczywiście w Kędzierzynie nie ma żadnego technikum kosmetycznego, to moja czysta fanaberia i autorski wymysł :P
Zdecydowanie nie zrobiła na nim dobrego wrażenia. Jej wywody były jakieś lekko płytkie i jak jest inteligentny to musiał to wyczuć. Aczkolwiek zastanawia mnie jego oziębłość, mężczyźni zwykle są chętni na jakąś łatwą dziewoję:)
OdpowiedzUsuńpowoli się zapoznają, więc czekam na więcej. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugiego Andrzejka - http://sztuka-emocjonalna.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi :*
Powolutku małymi kroczkami przełamują lody:) ciekawy mnie dlaczego jest taki ostrożny...jakiś powód podejrzewam, że jest;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Poświęcenie dla zwierzaka takie samo jak u Adama ;) ciekawe co to za sztuczki ma w zanadrzu Candice :D fajnie, że będą razem chodzić na spacery. Haha na razie nici z planu dziewczyny. Jak jej mogło to wylecieć z głowy? Normalna, luźna rozmowa... zazdroszczę jej tej umiejętności. Ja oczywiście bym coś ledwo dukała :P Być może właśnie udowadniasz nam, że z tą odpowiednią osobą zawsze znajdą się tematy do rozmowy ;)
OdpowiedzUsuńPielęgniarstwo....???!!!! Że co?! Jestem zszokowana... wybacz ale serio mi to do niej zupełnie nie pasuje. Ok kosmetyczką mogła by być, ale pielęgniarką...? Nie wyobrażam sobie jej na nocnym dyżurze. No sory ale wykorzystywałaby przystojnych facetów... (oczywiście już takich na siłach). Dlatego cieszę się niezmiernie, że nie ma tej chole.rnej cierpliwości :P
O pierwszy punkt z planu... haha zawiódł. W życiu nie można mieć wszystkiego :P
Ojeeej... historia rodziców Candice jest taaaaka romantyczna :D teraz ta emigracja jest zrozumiała :D
Mam dzisiaj zły humor bo nie było kurtki w moim rozmiarze (i co z tego, że mnie na nią nie stać :P ) więc baaardzo mnie cieszy kolejna nieudana próba poderwania Adama :P hyhy
pozdrawiam :*
Trudno jest określić ich relacje. Niby chce go poderwać, ale jest całkiem w tym podrywie ostrożna, a i on jakby trzyma dystans.
OdpowiedzUsuńCandice jest dla mnie zagadką. Nie potrafię jej rozpracować, stworzyłaś tutaj niezwykle zagadkową postać. Mam nadzieję,że nasz bohaterka trochę się zmieni ,że znajdzie swoje własne miejsce na świecie,bo na razie chyba jest strasznie zagubione.
OdpowiedzUsuńNasi bohaterowie powoli się poznają i mam nadzieję, że powoli będzie między nimi iskrzyło
Buziaki
Z takim blogiem i fabułą jeszcze się nie spotkałam ;) Jestem ciekawa tego, co będzie dalej, dlatego niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały ;) Całuje!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie, na dwójeczkę: http://postaraj-sie-prosze.blogspot.com/ :)
Mam wrażenie że bohaterka nie jest jakoś specjalnie inteligentna, i poza przekonaniem że nie ma problemów z nauką, raczej nie bardzo nadaje się do prac umysłowych. Skoro woli siedzieć cały dzień w media markt i nic nie robić bo to takie super, to gratuluję. No ale cóż, nie każdy lubi pracować. Mam nadzieję że nie zraziła swoją płytką powierzchownością Adama i jednak spacery z psami zamienią się w coś więcej ;) On z kolei wydaje się mega sympatycznym gościem, ma swoje zasady i jest bardzo tajemniczy, a to niezmiernie pociąga.
OdpowiedzUsuńCałuję, S. :*
Podziwiam ją za to wychodzenie z psem. Ja się zastanawiam czy będę potrafiła kiedykolwiek do własnego dziecka wstać, a co dopiero do psa xp Chociaż pies wierniejszy niż dziecko więc powinno być prościej xp hahaha
OdpowiedzUsuńZłapała go za rękę? Podupczyło ją?;p tzn ja się kompletnie nie znam na podrywie, ale to nie za wcześnie....? O_o
:P haha