piątek, 4 października 2013

Trzy.



Get what I want cause I asked for it
Not because I’m really that deserving of it


Następnego dnia tradycyjnie wychodzisz z Simbą na spacer o ósmej rano. Już przyzwyczaiłaś się do tego codziennego wstawania. Nawet jeśli imprezujesz do późna, masz w sobie samodyscyplinę, która pomaga ci zwlec się z łóżka. Czasami, kiedy jesteś naprawdę zmęczona, wychodzisz z psem na dwór tylko na piętnaście minut, upominając go, że ma szybko załatwiać swoje sprawy. Później wracałaś do domu i ponownie zasypiałaś.
Tym razem jesteś jednak wypoczęta, a do tego rozpierała cię energia. Podnieca cię perspektywa walki o siatkarza. To całkiem nowe doświadczenie, bo zazwyczaj poświęcałaś danemu facetowi jeden wieczór. Teraz musiałaś się bardziej postarać. Choć twoja duma wciąż jest urażona, czujesz się już lepiej. Wiesz, że co cię nie zabije, to cię wzmocni i obierasz ten slogan jako swoje hasło przewodnie. Opracowałaś plan – kilka sytuacji, które na pewno go złamią. No bo przecież tobie nie opiera się żaden facet.
Jesteś zaskoczona, kiedy wychodząc z mieszkania wpadasz na sąsiada z piętra wyżej, ale przeszczęśliwa. Im szybciej zaczniesz realizować swój cel, tym lepiej.
- Cześć – wita się z tobą równie zdziwiony. – Idziesz na spacer? Z królem lwem?
- Cześć – odpowiadasz. – Tak, idę. A ty? Spacer z psem-tchórzem?
Uśmiecha się do ciebie i kiwa głową. Odnotowujesz mały sukces, a następnie zwracasz uwagę na czarnego labradora. Z miejsca się nim oczarowujesz.
- Cześć, Scooby – mówisz do psa. – Mogę go pogłaskać czy mnie ugryzie?
- Nie powinien – odpowiada chłopak.
Wyciągasz rękę i drapiesz labradora za uchem. Ewidentnie się polubiliście, bo pupil rzuca ci ufne spojrzenie czekoladowych oczu.
Idziecie na spacer razem. Okazuje się, że Simac ma podobne przyzwyczajenia do twoich, bo wyprowadza swojego psa o tej samej godzinie zarówno rano jak i wieczorem. Proponujesz, żebyście chodzili razem na spacery. Szatyn zgadza się i w zasadzie na tym skończyły się jakiekolwiek twoje sztuczki. Kompletnie zapominasz o tym, że miałaś go podrywać, kiedy zaczynacie rozmawiać o swoich zwierzakach. Wymieniacie się anegdotkami z psiego życia albo opowiadacie o sympatiach i antypatiach waszych ulubieńców. Nawet nie wiesz kiedy z powrotem stoicie przed swoim blokiem po ponad czterdziestominutowym spacerze. Masz wrażenie, że temat wcale nie został wyczerpany i mogłabyś gadać z Adamem kolejne czterdzieści minut. Oboje umawiacie się, że Kanadyjczyk wstąpi po ciebie około dwudziestej, a potem rozstajecie na drugim piętrze.
***
Fakt, że początek września jest ciepły zdecydowanie działa na twoją korzyść. Mogłaś bez skrępowania ubrać krótkie spodenki oraz bluzki z dekoltem, nie wyglądając przy tym jak dziwadło. A taki strój był niezbędny do realizacji planu zdobycia siatkarza.
Tym razem chłopak nie prowadzi z tobą rozmowy, ale przesłuchanie. Wypytuje się o to, co robisz w życiu. Zgodnie z prawdą mówisz mu o swojej pełnoetatowej pracy w sklepie odzieżowym. Wspominasz też, że studiujesz zaocznie, co wywołuje jego zainteresowanie.
- Jaki kierunek?
- Pielęgniarstwo, ale jestem dopiero na trzecim roku. Będę teraz bronić licencjata.
- Dopiero? – powtórzył zdezorientowany.
- Ja straciłam rok. Chodziłam do technikum kosmetycznego. Po maturze stwierdziłam, że wolę iść do pracy zamiast na studia. I rzeczywiście, udało mi się zatrudnić w Orsayu.
- To co cię skłoniło, żeby pójść na studia? I dlaczego akurat pielęgniarstwo?
- Przez ten rok przemyślałam wszystko. Praca w sklepie jest całkiem fajna, ale nie wiem czy chciałabym to robić przez całe życie. Doszłam do wniosku, że się zmarnuję. Wiesz, ja nigdy nie miałam jakichś wielkich problemów z nauką, więc byłam pewna, że sobie poradzę. Poza tym, moje koleżanki też studiowały i chyba im trochę pozazdrościłam tych wyjazdów do Wrocławia albo Katowic. A wybrałam ten kierunek, bo zawsze mi się wydawało, że to jest fajny zawód. Wiesz, w tych wszystkich serialach pielęgniarki były zawsze takie sympatyczne i każdy je lubił. Myślałam, że ze mną też tak będzie.
- Teraz już tak nie myślisz?
- To całe pielęgniarstwo było niewypałem – przyznajesz. – Oczywiście, z nauką sobie poradziłam. Ale praktyki były straszne. Chodzi mi o to, że ja tam nie wytrzymywałam. Rzeczywistość okazała się całkowicie inna. Ja rozumiałam, że ci ludzie są chorzy i że cierpią, ale irytowało mnie to ich marudzenie. Okazało się, że nie mam tyle cierpliwości, żeby ich wysłuchiwać.
Uświadamiasz sobie, że jesteś z nim zbyt szczera. Choć w zasadzie i tak ujęłaś to wszystko łagodniej niż zazwyczaj. Nie powiedziałaś wprost, że pacjenci cię po prostu wkurzali swoim wiecznym jęczeniem. Ale z drugiej strony… to, że cię irytowali, musiało przecież wynikać z braku cierpliwości.
Nie możesz jednak pozwolić, żeby szatyn się do ciebie uprzedził. Tak naprawdę to trochę żałujesz, że miałaś do chorych takie podejście. Musisz wykorzystać ten fakt. Łapiesz zawodnika za dłoń, przysuwając się do niego.
- Czy to bardzo źle o mnie świadczy? – pytasz ze skruchą, patrząc mu w oczy.
W założeniu powinien spleść swoje palce z twoimi lub cię pocieszająco przytulić. Mógł popatrzeć ci głęboko w oczy  albo nawet pocałować. Ten gest ufny gest miał go do ciebie jakkolwiek zbliżyć. Ręka Adama jest jednak sztywna. W pierwszej chwili chyba po prostu nie wie co z nią zrobić. Później odsuwa się o krok, wzruszając ramionami.
- Najwyraźniej nie miałaś powołania – stwierdza. – Pielęgniarstwo nie jest dla ciebie, ale na pewno odnajdziesz się w jakimś innym zawodzie.
Wciąż trzymasz jego dłoń, ale zdajesz sobie sprawę z bezsensowności tego czynu. Puszczasz go z poczuciem, że odniosłaś porażkę. Znowu.
- To co teraz zrobisz? Rzucasz studia? – dopytuje.
- Nie. Dokończę licencjat, bo przynajmniej będę mieć już wykształcenie wyższe. No i nie chcę stracić tych dwóch lat, więc zamierzam się obronić. A potem pójdę na jakiś nowy kierunek. Może finanse i bankowość, bo moja koleżanka pracuje na ratach w MediaMarkt i centralnie nic tam nie robi przez cały dzień. W przerwie między jednym filmem a drugim przyjmie jakiegoś klienta, ale ogólnie to sprowadza się do całodziennego obijania się.
- A studiujesz dziennie czy zaocznie?
- Zaocznie. W Katowicach. Zjazdy mamy co dwa, czasami trzy tygodnie. Zależy jak nam ułożą plan.
- To w zasadzie… co zrobimy jak będziesz musiała wyjechać, a ja będę mieć mecz?
- Chodzi ci o psy? – domyślasz się. – Nie martw się, moja sąsiadka z naprzeciwka, taka starsza babka, zawsze zajmowała się Simbą, więc myślę, że nie będzie problemu, żeby przygarnęła też Scooby’ego. To taka osiedlowa psia mama.
- A no to w porządku. Będziesz musiała mnie z nią poznać.
- Spoko – zgadzasz się.
- Mogę cię jeszcze o coś spytać?
Z uśmiechem kiwasz głową. Masz nadzieję, że w końcu coś się ruszy do przodu. Simac jednak totalnie cię rozczarowuje.
- Dlaczego emigrowałaś do Polski? Przecież w Kanadzie są lepsze warunki do życia. To znaczy, tak słyszałem.
- To przez rodziców – wyjaśniasz. – Matka jest Polką, ale pojechała do Kanady na wymianę studencką. Tam poznała ojca. Zakochali się w sobie i te wszystkie bzdury, no wiesz. Później ona musiała wracać.  A  ojciec tak bardzo za nią tęsknił, że przyleciał do Polski i stwierdził, że może otworzyć tutaj swoją firmę, byleby tylko być z matką. On się w Kanadzie zajmował produkcją różnych elektronicznych akcesoriów.
W kilku krótkich zdaniach streszczasz całą historię. Chcesz jak najszybszej zmiany tematu, bo wszystko co się wiąże z rodzicami budzi w tobie irytację. Mimo, że to co przed chwilą opowiedziałaś nie ma żadnego związku z twoją wielką kłótnią z tą dwójką, jednak i tak się denerwujesz. Wolisz żyć tak, jakby oni nigdy nie istnieli.
- Ojej, to całkiem romantyczne – zauważa Simac, a ty powstrzymujesz się przed ironicznym komentarzem. – I jak sobie radzi firma twojego taty?
- Nie wiem – mówisz sucho. – Od kilku lat nie mam z nimi żadnego kontaktu.
Na szczęście środkowy zauważa twoją zmianę nastroju. Momentalnie zagaduje o coś całkiem innego, nie wracając już do pytań o rodzinę ani w tej, ani w każdej kolejnej waszej rozmowie.

Oczywiście w Kędzierzynie nie ma żadnego technikum kosmetycznego, to moja czysta fanaberia i autorski wymysł :P

9 komentarzy:

  1. Zdecydowanie nie zrobiła na nim dobrego wrażenia. Jej wywody były jakieś lekko płytkie i jak jest inteligentny to musiał to wyczuć. Aczkolwiek zastanawia mnie jego oziębłość, mężczyźni zwykle są chętni na jakąś łatwą dziewoję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. powoli się zapoznają, więc czekam na więcej. :)

    Zapraszam na drugiego Andrzejka - http://sztuka-emocjonalna.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Powolutku małymi kroczkami przełamują lody:) ciekawy mnie dlaczego jest taki ostrożny...jakiś powód podejrzewam, że jest;)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Poświęcenie dla zwierzaka takie samo jak u Adama ;) ciekawe co to za sztuczki ma w zanadrzu Candice :D fajnie, że będą razem chodzić na spacery. Haha na razie nici z planu dziewczyny. Jak jej mogło to wylecieć z głowy? Normalna, luźna rozmowa... zazdroszczę jej tej umiejętności. Ja oczywiście bym coś ledwo dukała :P Być może właśnie udowadniasz nam, że z tą odpowiednią osobą zawsze znajdą się tematy do rozmowy ;)
    Pielęgniarstwo....???!!!! Że co?! Jestem zszokowana... wybacz ale serio mi to do niej zupełnie nie pasuje. Ok kosmetyczką mogła by być, ale pielęgniarką...? Nie wyobrażam sobie jej na nocnym dyżurze. No sory ale wykorzystywałaby przystojnych facetów... (oczywiście już takich na siłach). Dlatego cieszę się niezmiernie, że nie ma tej chole.rnej cierpliwości :P
    O pierwszy punkt z planu... haha zawiódł. W życiu nie można mieć wszystkiego :P
    Ojeeej... historia rodziców Candice jest taaaaka romantyczna :D teraz ta emigracja jest zrozumiała :D
    Mam dzisiaj zły humor bo nie było kurtki w moim rozmiarze (i co z tego, że mnie na nią nie stać :P ) więc baaardzo mnie cieszy kolejna nieudana próba poderwania Adama :P hyhy
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno jest określić ich relacje. Niby chce go poderwać, ale jest całkiem w tym podrywie ostrożna, a i on jakby trzyma dystans.

    OdpowiedzUsuń
  6. Candice jest dla mnie zagadką. Nie potrafię jej rozpracować, stworzyłaś tutaj niezwykle zagadkową postać. Mam nadzieję,że nasz bohaterka trochę się zmieni ,że znajdzie swoje własne miejsce na świecie,bo na razie chyba jest strasznie zagubione.
    Nasi bohaterowie powoli się poznają i mam nadzieję, że powoli będzie między nimi iskrzyło
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Z takim blogiem i fabułą jeszcze się nie spotkałam ;) Jestem ciekawa tego, co będzie dalej, dlatego niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały ;) Całuje!

    Przy okazji zapraszam do siebie, na dwójeczkę: http://postaraj-sie-prosze.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wrażenie że bohaterka nie jest jakoś specjalnie inteligentna, i poza przekonaniem że nie ma problemów z nauką, raczej nie bardzo nadaje się do prac umysłowych. Skoro woli siedzieć cały dzień w media markt i nic nie robić bo to takie super, to gratuluję. No ale cóż, nie każdy lubi pracować. Mam nadzieję że nie zraziła swoją płytką powierzchownością Adama i jednak spacery z psami zamienią się w coś więcej ;) On z kolei wydaje się mega sympatycznym gościem, ma swoje zasady i jest bardzo tajemniczy, a to niezmiernie pociąga.
    Całuję, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam ją za to wychodzenie z psem. Ja się zastanawiam czy będę potrafiła kiedykolwiek do własnego dziecka wstać, a co dopiero do psa xp Chociaż pies wierniejszy niż dziecko więc powinno być prościej xp hahaha
    Złapała go za rękę? Podupczyło ją?;p tzn ja się kompletnie nie znam na podrywie, ale to nie za wcześnie....? O_o
    :P haha

    OdpowiedzUsuń