I know I’ve got a big ego
I really don’t know why it’s such a big deal
I really don’t know why it’s such a big deal
Minął prawie miesiąc.
Kilkadziesiąt długich, kompletnie nieowocnych dni. Na imprezach zdobywałaś
wszystkich, lecz ten, który zajmuje pierwsze miejsce na twojej liście, nie
złamał się ani odrobinę. Te wspólne wyprowadzenie psów, wyzywające stroje,
drobne kokieteryjne gesty – nic na niego nie działało. Zachowywał się tak,
jakby zależało mu jedynie na twojej przyjaźni. Ewidentnie było widać, że chce
się z tobą kolegować, a nie pójść do łóżka. Nie przekraczał granicy między
koleżeństwem a intymnością, mimo, że ty przekraczałaś ją nieustannie. Pozostawał całkowicie na ciebie obojętny.
Czułaś narastającą złość. Jak długo masz jeszcze na niego czekać? Cały czas
starałaś się jak jeszcze nigdy w swoim życiu, a wszystkie próby brały w łeb. Jesteś
tykającą bombą zegarową. Oczywiście, nie zamierzasz się poddać, ale frustracja
coraz częściej dawała o sobie znać.
W połowie września zespół Zaksy
wyjeżdżał do Warszawy rozegrać Memoriał Wagnera. Chłopak po raz pierwszy
zostawiał Scooby’ego pod twoją opieką. Poradziłaś sobie całkiem nieźle, bo pies
był znacznie bardziej skory do współpracy niż jego właściciel. Planowałaś
jednak przyszykować Adamowi specjalne powitanie. Nie miałaś pojęcia czy drużyna
wygrała ten turniej czy też nie, ale wiedziałaś, że wracają w poniedziałek, około
dziewiętnastej.
Od wpół do siódmej czatujesz przy
oknie. To trochę nużące zajęcie, ale perspektywa seksu z Kanadyjczykiem
wynagradza ci wszelkie niedogodności. W końcu, jakieś trzydzieści minut później
zauważasz auto szatyna. Biegniesz do łazienki, ściągając po drodze wszystkie
ubrania. Wskakujesz pod prysznic, dokładnie spłukujesz wodą całe ciało i
pospiesznie wycierasz się ręcznikiem. Następnie zakładasz swoją najlepszą
bieliznę i jedwabny, kusy szlafrok.
Wyrabiasz się w sam raz, bo właśnie słyszysz dzwonek do drzwi. Spokojnie
wychodzisz z łazienki, zbierając porozrzucane ciuchy. Już się nie spieszysz. Po
chwili dzwonek odzywa się jeszcze raz.
- Moment! – krzyczysz, układając
ubrania na pralce.
Idziesz otworzyć szatynowi. Stajesz
przed nim pewna siebie z nieco uwodzicielskim uśmiechem. Czujesz radosne
podniecenie, kiedy jego oczy szybko wędrują z góry do dołu po twoim ciele.
Zauważasz jednak, że robi to tylko raz, a jego mina nie wyraża kompletnie nic.
- Właśnie miałam brać prysznic –
wyznajesz.
- Widzę – odpowiada, a ton jego
głosu nie zdradza żadnych emocji. – Wezmę Scooby’ego i nie będę ci
przeszkadzał.
Twoja szansa wymyka się z rąk.
Irytujesz się, ale nie poddajesz. Łapiesz go za rękę i wciągasz do mieszkania.
Odległość między wami zmniejsza się do paru milimetrów.
- No przestań, musisz przecież
pozabierać wszystkie jego rzeczy. No i chyba poopowiadasz mi jak było na
wyjeździe? Albo przynajmniej popytasz się jak sobie poradziłam z dwoma psami
naraz.
Patrzysz mu w oczy, lecz nie
widzisz w nich ognia. Raczej lód. Simac nic sobie nie robi z twojej bliskości.
Wkurza cię, gdy odsuwa się o krok.
- Okej, poczekam na ciebie w
salonie – zgadza się.
Doskonale wyczuwasz jego aluzję.
Nie możesz się jednak na nią zgodzić. Zastępujesz mu drogę.
- Mam na sobie samą bieliznę –
mówisz, rzucając mu wymowne spojrzenie.
- Świetnie, w takim razie tym
bardziej się ubierz.
Stoisz osłupiała. Korzystając z
okazji, siatkarz wymija cię, a po chwili słyszysz jak wita się z labradorem.
Nie wierzysz w to, co się stało. Po prostu… nie rozumiesz jak mógł cię
zignorować. Jego mimika twarzy, gestykulacja, postawa – wszystko dawało jasny
przekaz. Miał gdzieś to, że pokazałaś się mu niemal półnaga. Nie złamał się
nawet teraz. Nie rzucił się na ciebie, a co gorsze – nie dał po sobie w
jakikolwiek sposób poznać, że na niego działasz. Tak jakbyś była miała na sobie
golf. Wściekasz się, ale wcale nie zamierzasz spełniać jego polecenia.
Wchodzisz do salonu i siadasz obok niego na kanapie. Zakładasz nogę na nogę,
sprawiając, że poły szlafroka rozsuwają się, ukazując nagie udo.
- Przeszkadza ci to? – pytasz
ściszonym głosem.
- Co? – dziwi się, odrywając wzrok
od swojego pupila.
- To, że jestem tutaj prawie naga.
Chłopak parska śmiechem.
- Chciałabyś.
Jego odpowiedź pozbawia cię
jakichkolwiek złudzeń. Wiesz, że przegrałaś. Nie zamierzasz zmienić swojego
stroju jakby na przekór, choć zdajesz sobie sprawę, że dzisiaj niczego nie
osiągniesz.
***
Przez następne dni stajesz się
coraz bardziej bezpośrednia. Nie stwarzasz już pozorów koleżeńskości, a
wszystkie twoje gesty są przesiąknięte kokieterią. Praktycznie w każdej
rozmowie wtrącasz dwuznaczne zdania. Ciągle posyłasz mu uwodzicielskie
uśmiechy. Rozbierasz go wzrokiem, ale żadna z twoich sztuczek nie działa.
Sama już nie wiesz czy Adam tego
nie zauważa, bo nie chce czy dlatego, że za słabo się starasz. Przecież to
niemożliwe, żeby nie widział twoich gestów czy min. Jednak skoro tak, to
powinien ci ulec. Każdy normalny facet już dawno by nie wytrzymał. Czasami masz
wrażenie, że nawet jakbyś stanęła przed nim całkiem naga, on nadal byłby
niewzruszony.
Nie dał się zwieść twoim słodkim
oczkom i nie pozwolił zaprosić się na imprezę. Twierdził, że jest domatorem, a
do klubów chodzi tylko wtedy, kiedy naprawdę musi. Zbył cię żartem, gdy
mówiłaś, że ubrudziłaś bluzkę w okolicach dekoltu i kazałaś mu sprawdzić, czy
tak bardzo to widać. Jego spojrzenie nawet na ułamek sekundy nie spoczęło na
twoich piersiach. Kiedy twierdziłaś, że do oka wpadła ci mucha, Kanadyjczyk rzeczywiście
przyjrzał się twoim tęczówkom, lecz odsunął się zanim zdążyłaś zrobić
jakikolwiek ruch w jego stronę. Nie wiódł wzrokiem po kropli wody, która
spłynęła ci po brodzie, powoli sunąc prosto w twój biust, mimo, że rzuciłaś
odpowiednim komentarzem.
Kolejny plan przychodzi ci do
głowy pod wpływem impulsu. Gdy szatyn przyprowadził do ciebie Scooby’ego przed
kolejnym meczem wyjazdowym, zaprosiłaś go do siebie na chwilę. Tym razem
chętnie się zgodził. Każesz mu poczekać w salonie, a sama w tym czasie udajesz
się do kuchni, aby przygotować wam coś do picia. Nalewając do szklanek sok,
wpadasz na ten pomysł. Szybka analiza plusów i minusów daje jasny wynik: możesz
tylko zyskać.
Wylewasz sobie na bluzkę napój, a
oba naczynia rzucasz na podłogę, pozwalając narobić im sporego hałasu. I bałaganu, ale to akurat najmniej się
obecnie liczyło.
- Kurwa! – przeklinasz.
Psy zaczynają szczekać i
przybiegają do pomieszczenia, w którym się znajdowałaś. Dosłownie chwilę
później w progu staje też Simac z zaniepokojoną miną.
- Candi? Stało się coś? – pyta,
wyraźnie martwiąc się o ciebie. – Jesteś cała?
W dwóch susach pokonuje dzielącą
was odległość, omijając kałużę. Zaskakuje cię tym, ale przecież nie będziesz
narzekać. Nie dostrzegasz troski malującej się w jego oczach, zbyt skupiona na
osiągnięciu własnego celu.
- Nic mi nie jest – odpowiadasz,
siadając na stole, aby nieco się zrównać z nim wzrostem. – Tylko wszystko
rozlałam. Podasz mi ręcznik?
Chłopak kiwa głową. Kiedy znowu
stanął obok ciebie, ściągasz górną część garderoby, zmysłowo wyginając ciało w
łuk. Zerkasz na niego, chcąc dostrzec reakcję. I znowu się wściekasz, bo Adam
patrzy na ciebie z obojętnością. Nie robisz na nim absolutnie żadnego wrażenia.
Kanadyjczyk jest zwyczajnie obojętny na twoje wdzięki.
Łapiesz go za rękę w której trzyma
ręcznik, próbując go zachęcić, żeby cię dotknął. Środkowy jednak jest szybszy i
silniejszy. Chwyta cię za oba nadgarstki. Ogarnia cię euforia. Zwyciężyłaś. W
końcu przełamałaś jego opór. Czujesz radosne podniecenie, które wzmaga się,
kiedy Kanadyjczyk staje naprzeciwko ciebie, patrząc ci w oczy. Widzisz w nich
ogień. Ogień, który tak długo i mozolnie musiałaś wzniecać, ale wyglądało na
to, że jego wybuch będzie naprawdę potężny.
Zanim jednak robi jakikolwiek
ruch, wypowiada słowa, które na długo mają zostać w twojej pamięci.
Na wybuch i te niezapomniane słowa musicie poczekać jeszcze tydzień. Wybaczcie :D
Oj przeczuwam, że te słowa to będzie dla niej cios poniżej pasa;p trudny z niego zawodnik ale patrząc na to, to wcale nie jest takie złe jakby mogło się wydawać;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Kochana moja najwspanialsza. Ja czytam, i proszę o zostawianie linków nie pod rozdziałem, a w odpowiedniej zakładce
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału jak mogłaś zakończyć w takim momencie? No jak? No ja się grzecznie pytam jak? Jestem zadziwiona charakterem i zaciętością dziewczyny, ja bym sobie chyba dała spokój po pierwszym fiasku. A on czemu był taki obojętny skoro jednak miał ten ogień w oczach? Już z niecierpliwością czekam na rozdział. Następny wspaniały.
Pozwolę sobie zaprosić na 5 rozdział historii o Miśku i Liliannie. W skrócie :' Staje się moim uzależnieniem. Jest jak heroina. Posmakujesz jej raz, a okazuje się, że po tym jednym, jednym maluteńkim razie stajesz się tak okropnie uzależniony. Tak jak ja- nie znam tej dziewczyny wiem, jak ma na imię, źle o niej myślałem, a owinęła sobie mnie tak dookoła palca, że nie mogę nic zrobić, jestem skreślony. Jestem uzależniony.'
Zapraszam http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/
Pozdrawiam Annie
Boniu!! Cóż za głupie dziewuszysko. Jak można tak się poniżyć przed facetem. Nie wiem czy przeleciało jej przez myśl, że poudawanie niedostępnej mogłoby przynieść lepszy skutek:)
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pod komentarzem, tekst o bieliźnie był genialny :D
UsuńJa już dawno pomyślałabym, że jest Gejem skoro nie reaguje na zaloty pięknej kobiety. Albo Zoofilem, bo jakoś za bardzo go ciągnie do tego psa;/ Na jej miejscu juz dawno bym odpuscila, taki jest nic nie wart, ale jestem ciekawa co nas zaskoczy w nastepnym. Możliwe , że tak jak CZYTELNICZKA pisze, że gdyby udawała niedostępną może by było lepsze.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i do komentowania bo kolejny już czeka na dodanie ; ) ale tak łatwo nie ma ;)
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/2013/10/dwa.html
no nie! kurde! jesteś okropna :D najważniejszy moment i... coś czuję, że Candi się to wszystko nie spodoba. aaa tam kurde! :P pff!
OdpowiedzUsuńPrzez miesiąc nic nie zdziałała? :O Wyobrażam sobie jej frustrację gdy jest sama. Bo przy nim przecież nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak. Jestem też pełna podziwu, że Adam traktuje ją jedynie jako koleżankę mimo tylu przekroczonych przez nią granic. Chyba wziął sobie do serca słowa kolegi z pierwszego rozdziału. Zastanawiam się teraz nad jego punktem widzenia tej sytuacji. A może jego też roznosi od środka i z chęcią poszedłby z nią do łóżka teraz, zaraz... tylko coś go powstrzymuje? Nigdy nie wiadomo :P
OdpowiedzUsuń"Mam na sobie sama bieliznę" <- umieram hahaha to już akt desperacji z jej strony! :P Jego reakcja też mocna :D Serio skąd w nim takie opanowanie? Przecież 99,99% facetów rzuciłoby się w tej chwili na Candice z namiotem w spodniach :P
Nadal nie daje za wygraną. To ciekawe, jednak myślałam że da sobie spokój po tym jego wybuchu śmiechu.
Hmmm powiem ci ze ciekawy poradnik się z tego opowiadania robi :p muszę zapamiętać pare "sztuczek". Nigdy nie wiadomo co się w życiu przyda :P
Może właśnie o to chodzi, że ona za bardzo się stara? A to faceci lubią zdobywać...? ;> co to za frajda jak dziewczyna sama sie przed nim rozbiera.... :P Troska w jego oczach... typowo koleżeńska? Może jednak nie? :P
Ogień?! Co to za ogień? W sensie namiętność, podniecenie? Czy może po prostu złość bo ma dosyć jej gierek...? :P Dobrze, że wyjaśni się to za tydzień a nie kiedyś tam ;P
pozdrawiam ;*
Jak mogłaś zakończyć w takim momencie. Jejku nawet nie wiesz jak bardzo czekam na kolejny rozdział. Widzę, że nasza Candi nieźle się zdenerwowała ,bo przecież jak ktoś może ją tak ignorować, to niedopuszczalne ;D . Nie wiem jakie słowa wypowie nasz bohater ,ale czuję ,że mogą one diametralnie zmienić sytuację. Wiesz,że kocham Twoje opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Jestem ciekawa co to za słowa. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejną andrzejkową część: http://sztuka-emocjonalna.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi :*
na początku chciałam cię przeprosić, że wcześniej pozostawiłam po sobie tylko spam. jednak reklama robi swoje, a nie widzę u ciebie żadnej strony typu "Spam".
OdpowiedzUsuńteraz żałuję, że wcześniej nie przeczytałam chociaż rozdziału. to opowiadanie jest świetne! chociaż główna bohaterka jest trochę wkurzająca. ale pierwszy raz stykam się z opowiadaniem, gdzie bohaterka jest taka uparta i CHCE ZDOBYĆ MIŁOŚĆ. wszędzie indziej raczej MIŁOŚĆ ZNAJDUJE JĄ:)
początkowo też nie lubiłam Adama, ale czytając ostatnie zdania po prostu stał się moim ulubionym bohaterem w tym opowiadaniu. co powiedział? czy zareagował naprawdę tak, jak dziewczyna tego chciała, czy jednak... jest tak samo uparty jak ona, i nie chce tego związku? zawsze wszystko możliwe. jak coś to informuj mnie:)
#teamAdam :D nie poddawaj się chłopie!!:D
OdpowiedzUsuńaaawww...nie złamał się:D Chyba bardzo ceni sobie rady Gordonka:D
huehuehuehue:D a ja nie muszę czekać, bo jestem do tyłu i wystarczy, że otworzę nową kartę :D:D:D:D