Rule number one is that you gotta have fun
But baby when you're done, you gotta be the first to run (...)
This is how to be a heartbreaker
But baby when you're done, you gotta be the first to run (...)
This is how to be a heartbreaker
Tomasz Drzyzga wywiera na tobie
miłe wrażenie. Dwudziestosześcioletni menager klubu, z którym zdecydowałeś się
podpisać kontrakt, odebrał ciebie i Gordona z wrocławskiego lotniska. Wspólnie
pakujecie do bagażnika cały stos walizek. Na tylne siedzenie wsuwasz kojec, w
którym przesiaduje twój pupil. Labrador posyła ci smutne spojrzenie
czekoladowych oczu. Uśmiechasz się do niego pokrzepiająco, mając nadzieję, że
pies wytrzyma ostatni etap podróży.
W czasie jazdy Tomek całkiem sporo
opowiadał ci o zespole, jego kibicach i kolegach z nowej drużyny. Słuchałeś
wszystkiego z zainteresowaniem, mimo, że dużo razy rozmawiałeś też na ten temat
za swoim przyjacielem. Jesteś jednak ciekawy tego nowego miejsca. Wręcz nie
możesz się doczekać, gdy wraz ze swoim psim ulubieńcem ruszysz na zwiedzanie
nowego domu. Co prawda Gordon ostrzegał cię, że Kędzierzyn wcale nie jest
miastem możliwości jak się reklamuje w swoich sloganach, ale kompletnie ci to
nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, masz wrażenie, że właśnie takiej ciszy i
spokoju potrzebujesz.
Po jakichś dziewięćdziesięciu
minutach docieracie na miejsce. Blondyn rzuca menagerowi zdziwione spojrzenie.
- Tutaj będzie mieszkał? – pyta
się chłopaka.
- Tak – odpowiada Drzyzga. – W
bloku numer dwanaście, tak dokładnie.
Przyjmujący parska śmiechem. Nie
masz pojęcia o co mu chodzi, ale liczysz, że zaraz wszystko zostanie
wyjaśnione. Wyciągasz swoje toboły, aby razem z Tomkiem i Gordonem wnieść je do
swojego nowego mieszkania. Jest ono ulokowane na trzecim piętrze, dlatego w duchu
dziękujesz konstruktorom budynku, że zdecydowali się wybudować też windę.
Teoretycznie jesteś siatkarzem i powinieneś mieć kondycję, ale wnoszenie tylu
rzeczy po schodach to ostatnia rzecz o jakiej aktualnie marzysz. Chciałbyś się
raczej rzucić na kanapę i trochę zdrzemnąć. Nie pozwala ci na to ani czarny
labrador, ani Gordon. Ten pierwszy skomle, dając ci znać, że naprawdę musi wyjść na spacer. Drugi
zapowiada, że wpadnie do ciebie z wizytą, kiedy tylko ulokuje się w swoim
mieszkaniu i odbierze klubowy samochód. Widząc jego radosny uśmiech, po raz
kolejny zastanawiasz się skąd on bierze tyle energii.
Nie mając innego wyjścia,
zakładasz psu smycz i ruszasz na podbój kędzierzyńskich uliczek. Nie boisz się,
że zgubisz drogę, bo od zawsze miałeś dobrą orientację w terenie. Pozwalasz
pupilowi się wyszaleć. Psie czekoladowe oczy spoglądają na ciebie z
wdzięcznością, a ty nie możesz się nie uśmiechnąć. Gdy rozdzwania się twoja
komórka, odbierasz ją i w kilku słowach tłumaczysz przyjacielowi, gdzie jesteś.
Chłopak dołącza do ciebie po paru minutach.
- Chyba wiem, co z nim zrobić
podczas wyjazdów – Perrin wskazuje głową na labradora.
Rzucasz mu zaciekawione
spojrzenie.
- W tym samym bloku mieszka moja
koleżanka – wyjaśnia. – Ona też ma psa, więc myślę, że chętnie się zajmie
twoim. Jest tylko jeden warunek.
- Jaki? – pytasz zdumiony.
Nie rozumiesz tego wszystkiego.
Najpierw jego dziwna reakcja, teraz jakieś warunki. Ale i tak najbardziej
rozwala cię odpowiedź. Robisz chyba najgłupszą minę na świecie, nie wiedząc czy
masz się roześmiać czy walnąć go w łeb, kiedy Gordon mówi:
- Nie możesz się w niej zakochać.
***
W zasadzie wolisz imprezować w
większych miastach. Katowice, Gliwice, Wrocław – tam znajdują się kluby z
prawdziwego zdarzenia. Tej soboty padło jednak na rodzimą, kędzierzyńską
Awangardę. Nie jesteś specjalnie zadowolona z tego wyboru. Masz kilka powodów i
sama nie wiesz który z nich przeważa.
To miejsce przypomina ci o twojej
młodości. Awangarda, Tunel czy inne kluby były twoim drugim (a może nawet pierwszym)
domem, gdy byłaś zbuntowaną nastolatką. Nie lubisz tu przychodzić. Te wizyty
przywołują wspomnienia, o których wolisz zapomnieć. Kędzierzyńskie imprezy są
dla ciebie synonimem kłótni z rodzicami, wielu wzajemnych oskarżeń i ucieczek,
aby przenocować u koleżanek. Krzywisz się na myśl o swojej matce oraz ojcu. Na
szczęście od ponad sześciu lat, kiedy to w dniu swoich osiemnastych urodzin
wyprowadziłaś się z domu, nie masz z nimi żadnego kontaktu. Tak jest lepiej.
Kolejnym powodem dla którego nie
chciałaś przestępować progu Awangardy byli ludzie. Nie miałaś najmniejszej
ochoty spotykać starych znajomych. Wiedziałaś, że staniesz się tematem rozmów
na najbliższy tydzień. Zmieniłaś się i nie wszyscy to akceptują. Oczywiście,
masz ich zdanie totalnie gdzieś, ale zdecydowanie wolisz bawić się wśród
obcych.
No i faceci. Gdzie tutaj, na tej
małej dyskotece znajdziesz fajnego faceta? Przecież to niewykonalne. A musisz
przyznać, że tylko dla nich pojawiasz się w takich miejscach. Lubisz przygodne
znajomości. Na świecie kręci się tylu przystojniaków, że grzechem byłoby z tego
nie skorzystać. Tym bardziej, że oni też są chętni.
Nie, nie jesteś dziwką. Koleś musi
cię naprawdę mocno kręcić, żebyś wylądowała z nim w toalecie, samochodzie albo
innym miejscu, gdzie można uprawiać seks. Zazwyczaj kończy się na pocałunkach i
kilku(nastu) postawionych drinkach. Chodzi ci tylko o to, żeby miło spędzić
kolejny wieczór. Jednorazowe znajomości są twoim sposobem na życie. Albo raczej
stylem życia. Lubisz udowadniać sobie, że możesz mieć każdego. Nikt ci się nie
oparł i to ci się podoba. To ci daje siłę. Gdy inni motywują się takimi
bzdetami jak miłość: do rodziny, pieniędzy, sławy – ty napędzasz się
świadomością, że faceci padają ci do stóp.
Ta impreza jednak nie zapowiadała
się jak wszystkie inne. Przez początkowe pół godziny siedzisz przy barze sącząc
drinka i jedynie obserwujesz bawiących się ludzi. Twoje koleżanki ruszyły na
łowy, ale ty jesteś zrezygnowana. Nie byłaś przyzwyczajona do zadowolenia się
byle kim. Zawsze mierzyłaś wysoko.
W końcu wyruszasz na parkiet, ale
tylko po to, żeby zabić nudę. Decydujesz się na całkiem pociesznego blondynka,
nieco niższego od ciebie. Błyskawicznie odpowiada na twój flirt, ewidentnie
zachwycony, że zwróciłaś na niego uwagę. Twoja ambicja nie jest zaspokojona,
lecz lepsze to niż samotna noc przy wódce z colą. Chłopak proponuje ci coś do
picia, a później wyciąga na dwór. Zgadzasz się, bo właściwie czemu nie? I tak
nie trafisz na nic lepszego.
Oparta o balustradę, kokietujesz
go. Dosyć szybko (jak na swoje standardy) pozwalasz mu się pocałować i…
przeżywasz kolejne rozczarowanie. Blondynek jest kompletnie nieporadny, a ty
coraz bardziej zirytowana spisujesz wieczór na straty. Wracacie do środka. Twój
towarzysz musi iść do łazienki. Odprowadzasz go, choć w zasadzie sama nie wiesz
czemu. Kiedy będziesz wspominać tą chwilę za parę miesięcy, stwierdzisz, że
musiał czuwać nad tobą jakiś dobry duch.
Naprawdę miałaś zamiar na niego
poczekać. W międzyczasie jednak dostrzegłaś go.
Był wysokim szatynem z wyraźnie rysującymi się pod koszulką mięśniami.
Zdecydowanie zaliczał się do przystojnych facetów, a gdy się uśmiechnął,
wyglądał jeszcze lepiej. Sto procent perfekcji. Z takim mężczyzną mogłabyś nie
tylko świetnie się bawić, ale też zapewnić sobie cielesne atrakcje. Chciałaś
go. Bez skrupułów zostawiłaś blondynka, aby zająć się swoim nowym celem.
Obciągając bluzkę niżej, by bardziej
wyeksponować biust, zmierzasz w stronę chłopaka. Ani na chwilę nie spuszczasz
go z oczu. Wygląda na to, że wybrał się
na męską imprezę z kumplami. W głębi duszy uśmiechasz się do siebie. Żadnej
dziewczyny do pokonania. No, przynajmniej na tym terenie. Wiesz, że będzie
twój. Kto mógłby się oprzeć twojemu urokowi?
Jesteś już blisko. Rozpoczynasz
swój zmysłowy taniec, czekając aż do ciebie podejdzie. Ciało wygina się w rytm
muzyki i czujesz na sobie spojrzenia mężczyzn. Twój cel jednak w ogóle nie
zwraca na ciebie uwagi. Nie tracisz pewności siebie. Lubisz wyzwania.
Prezentujesz to co umiesz najlepiej. Przypadkowo trącasz jego rękę, lecz on
nadal nie reaguje. Po upływie kilkunastu minut zaczynasz tracić cierpliwość.
Już dawno powinniście tańczyć razem.
Nagle wydaje ci się, że wasze oczy
na chwilę się spotkały. To ponownie mobilizuje cię do pracy. Wijesz się niczym
w transie, a wokół ciebie pojawia się coraz więcej osobników płci męskiej.
Kłopot w tym, że ten, którego sobie upatrzyłaś, nie znajduje się w tym gronie.
Totalnie olewasz rzeszę chłopaków, podążając za szatynem. Ten nadal cię
ignoruje. W końcu decydujesz się na odważny krok, którego nigdy wcześniej nie
wykorzystywałaś. Nie musiałaś tego robić, bo wszyscy byli twoi. Tym razem
wszelkie twoje sztuczki nie działały, a tobie naprawdę zależało na tym facecie.
Bezceremonialnie przepchnęłaś się
między jego kolegami. Stojąc przed nim zauważasz, że góruje nad tobą jeszcze
bardziej niż ci się wydawało; jest wyższy o półtorej głowy. Sięgasz mu zaledwie
do ramienia. To jednak cię nie zniechęca. A wręcz przeciwnie. Kładziesz dłoń na
jego szyi i kocimi ruchami ocierasz się o jego ciało. Dziwi cię, że chłopak
nawet cię nie objął w pasie, dlatego po chwili unosisz głowę. Napotykasz jego
wzrok i momentalnie przywołujesz na twarz słodkouwodzicielski uśmiech. On
jednak patrzy na ciebie z obojętnością. Nie odwzajemnia uśmiechu. Mimo, że na
sali jest duszno, czujesz chłód bijący z jego postawy. Dotyka cię, ale tylko po
to, żeby odsunąć twoją rękę.
- Excuse me – mówi po angielsku i
najzwyczajniej w świecie cię wymija.
Zostałaś odrzucona. Po raz
pierwszy ktoś ci nie uległ. Czujesz się strasznie. Jesteś wściekła i masz
ochotę coś roztrzaskać. Nieznajomy uraził twoją dumę oraz upokorzył cię. Nikt
nigdy cię tak nie potraktował. Tym razem już na pewno wiesz, że impreza nie
będzie udana. Opuszczasz ją, nie wiedząc jak sobie poradzić ze swoją złością.
Nie możesz uwierzyć, że właśnie po raz pierwszy zasmakowałaś porażki. W myślach
wyzywasz go od gejów. Bo przecież musiał nim być.
Nie dopuszczasz do siebie myśli,
że ktoś w końcu po prostu ci odmówił.
Eeem, no więc tak. Zawsze sobie powtarzałam, że nie będę pisać dwóch blogów naraz, bo kończy się to tak, że zaniedbuję jeden z nich, a potem nie umiem odnaleźć weny. Jednak pomysł na to opowiadanie narodził się we mnie podczas tegorocznej Ligi Światowej i powoli dojrzewał. W końcu zarys tej historii stał się na tyle konkretny, że nie mogłam go już dłużej ignorować. Otworzyłam Worda i zaczęłam pisać, obiecując sobie jednocześnie, że nie zacznę publikować rozdziałów dopóki nie doprowadzę tego opowiadania do końca. I choć czasami już chciałam się złamać (a przede wszystkim jak otrzymałam ten cudowny szablon od Sesamka z Wyimaginowanej *-*), to mimo wszystko nie dałam się! :P A w związku z tym, że mam już całą opowieść napisaną, zredagowaną i podzieloną na rozdziały, to nie musicie się obawiać przestojów, zawieszeń czy innych tego typu rzeczy. Widzimy się tutaj regularnie w każdy piątek (to znaczy mam taką nadzieję :D). Informować mogę przez gg, podajcie tylko namiary ;)
W Menu możecie zapoznać się z podstroną o bohaterach. Jest tam też odnośnik Soundtrack, który prowadzi do playlisty na YouTubie. Składa się ona z pięciu piosenek, które według mnie świetnie pasują do tej historii, więc jeśli macie ochotę posłuchać, to zapraszam. Cytaty z tych pięciu utworów, powyrywane z kontekstu, służą też jako tytuły rozdziałów. Mam nadzieję, że to, że są w języku angielskim nie utrudni Wam życia :P
Tyle z mojego gadania. Wiem, że dużo (pewnie połowa z Was i tak tego nie czyta :P), ale to dlatego, że spotykamy się tutaj pierwszy raz, więc było pełno spraw organizacyjnych do omówienia ;)
KĘDZIERZYN!!!!!
OdpowiedzUsuńHAŁ TU BI A HARTBREJKER!!!!!
MASZ MNIE.
Lubię ta piosenkę, a mój ulubiony cytat jest nieco dalej (Rule number four: gotta be looking pure) ;)
OdpowiedzUsuńO kur.de... jaki nowy zupełnie inny punkt widzenia. Czytam to i zamieniam się w testosteron... :P
Nie kojarzę, żeby siatkarze mieli zwierzęta. No chyba że tacy co już mają całe rodziny i zawsze ktoś może zaopiekować sie pupilem. Gordon od samego początku mi sie podoba :D energiczny, wali prosto z mostu :P Adam wydaje się bardzo ciepłą osobą. Chyba przez zachowanie wobec psa;)
O a teraz znów jestem dziewczyną. A już myślałam, że będzie tylko z perspektywy faceta :P
Hmm ciekawe nastawienie do tego wszystkiego ma Ona (nie znamy jeszcze jej imienia a tak napisałaś w bohaterach ;) ). Wydaje mi się, że mimo wszystko liczy na to , że jedna z przygód będzie jej przygodą na całe życie... Dorastanie musiało być dla niej ciężkim okresem. Ale całkiem nie mieć kontaktu z rodziną? Mimo wszystko chyba bym tak nie mogła. Sama nie potrafię uwierzyć, że nie udały jej się łowy :P Czy ona tak myśli o sobie zawsze czy po wypiciu kilku drinków? Heh bardzo ciekawa postać :D
Nie mam pojęcia jak Ty na to wszystko wpadłaś. Mogę Ci tylko pogratulować takiej wizji i chęci pisania :*
całusy od leniucha :* :*
świetne
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco:) coś czuję, że pan olewający odegra tu istotną rolę:-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot. com
Masz mnie całkowicie. Bohaterka z takich jakie lubię- czyli zadziorna, wie czego chce i dąży po trupach do celu by to zdobyć. Widać że zawsze miała każdego mężczyznę którego sobie upatrzyła- jednak tym razem przybysz z Kanady okazał się niezdobyty, co niewątpliwie wprawiło ją w frustrację. Ciekawe czy to ona jest tą właśnie sąsiadką, posiadaczką psa. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
hej :) jeśli chcesz zapraszam na czwóreczkę - http://fac-fideli-sis-fidelis.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPS: bardzo dziękuję za odwiedziny u mnie i już się biorę do czytania ;*
no już :)
Usuńo proszę, uwodzicielka została odrzucona? Podoba mi się to ;D A czy to ona jest tą sąsiadką?
Bardzo mnie zaintrygowałaś tym rozdziałem i już wiem, że będę tutaj regularnie ;)
OOOOOO jacy bohaterowie!! NIESPOTYKANI i między innymi dzięki temu mnie masz! Czegoś takiego się nie spodziewałam i jestem totalnie oczarowana!
OdpowiedzUsuńEj fajni bohaterowie. Dla mnie początkowo średnio znani, ale poczytałam troszkę i podoba mi sie. Bohaterka pełna zadziora. MA coś ze mnie. Ja jestem też cicha, do czasu.
OdpowiedzUsuńNaiwność trzecia w skrócie- spotkanie Łucji z Wojtkiem i kłamstwo siatkarza. Nie wszystko wygląda idealnie a szczęście młodej dziewczyny pęka jak bańka mydlana. Chcesz wiedzieć więcej przeczytaj ! Skomentuj.
Pozdrawiam Annie
Jestem Twoja. ! <3
OdpowiedzUsuńBohater hmm. uroczy, ale jednak jakiś taki inny.
Bohaterka. hmm. uwodzicielska nie lubiąca odmowy. zaczyna mi się coraz bardziej podobać. a Lablador. Masz mnie już całkowicie.
Dziekuję, za miły komentarz pod moim wstępem. Mam nadzieję, że będziesz częstym gościem i będziesz zostawiać coś po sobie. ;)
Zapraszam również do oceny drugiego bloga. ;)
http://marzenia-sa-po-to-by-je-spelniac.blogspot.com/
Całuje. :* Sandersikowa <3
Wiesz, że lubię projekty w których nie występują oklepani bohaterzy więc z przyjemnością będę tutaj zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńJak widać w tym opowiadaniu na Kędzierzyn jest szturm kanadyjski ;)
Bohaterka bardzo wyrazista, wie czego chce i do tego dąży wszelkimi środkami. Widać, że nikt wcześniej nie był oporny na jej zaloty, a zawsze, aż do czasu kiedy spotkała dryblasa z Kanady, co jej się bardzo nie spodobało ;) Wydaje mi się, że to właśnie ona może być tą sąsiadką o której wcześniej była mowa ;)
Jestem całkowicie za tą historią. Myślę,że bohaterowie nieraz zaskoczą nas swoimi decyzjami ,bo są bardzo intrygujący. Skoro jestem już przy bohaterach to muszę przyznać,że dokonałaś niezłego wyboru;)
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas i ochotę zapraszam do zapoznania się z historią Andrzeja Wrony i Zosi Wróbel. Czy przyjaźń przetrwa tak ogromne zawirowania? O tym możesz przekonać się wchodząc na jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
Buziaki
Ciekawa bohaterka i bohater z orientacją w terenie, będzie ciekawie. I ja tu będę zaglądać, bo to taka odskocznia od tych typowych opowiadań z siatkarzami, których w blogowym świecie pełno.
OdpowiedzUsuń:)
uhum, uhum. podoba mi się to :D będę wpadać :D
OdpowiedzUsuńTo Drzyzga jest ich menadżerem? Wstyd się przyznać, ale ja właśnie nigdy nie wiedziałam kto jest ich menadżerem i byłam pewna, że Drzyzga to jest jakiś fizjo...xD fail
OdpowiedzUsuńyyy....Gordonku...wpierdol? -.- Odczep się od Kędzierzyna!!;p
'Nie możesz się w niej zakochać' hahaha xp good one xp To już po ptokach xp
hmm...jeśli mówisz, że soundtrack pasuje to musi pasować i jak tylko będę miała lepszy internet to posłucham. Sama jak mam piosenki to są bardzo dobrze dopasowane i też doceniam jak się je słucha:)