piątek, 20 września 2013

Jeden.


Rule number one is that you gotta have fun
But baby when you're done, you gotta be the first to run (...)
This is how to be a heartbreaker


Tomasz Drzyzga wywiera na tobie miłe wrażenie. Dwudziestosześcioletni menager klubu, z którym zdecydowałeś się podpisać kontrakt, odebrał ciebie i Gordona z wrocławskiego lotniska. Wspólnie pakujecie do bagażnika cały stos walizek. Na tylne siedzenie wsuwasz kojec, w którym przesiaduje twój pupil. Labrador posyła ci smutne spojrzenie czekoladowych oczu. Uśmiechasz się do niego pokrzepiająco, mając nadzieję, że pies wytrzyma ostatni etap podróży.
W czasie jazdy Tomek całkiem sporo opowiadał ci o zespole, jego kibicach i kolegach z nowej drużyny. Słuchałeś wszystkiego z zainteresowaniem, mimo, że dużo razy rozmawiałeś też na ten temat za swoim przyjacielem. Jesteś jednak ciekawy tego nowego miejsca. Wręcz nie możesz się doczekać, gdy wraz ze swoim psim ulubieńcem ruszysz na zwiedzanie nowego domu. Co prawda Gordon ostrzegał cię, że Kędzierzyn wcale nie jest miastem możliwości jak się reklamuje w swoich sloganach, ale kompletnie ci to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, masz wrażenie, że właśnie takiej ciszy i spokoju potrzebujesz.
Po jakichś dziewięćdziesięciu minutach docieracie na miejsce. Blondyn rzuca menagerowi zdziwione spojrzenie.
- Tutaj będzie mieszkał? – pyta się chłopaka.
- Tak – odpowiada Drzyzga. – W bloku numer dwanaście, tak dokładnie.
Przyjmujący parska śmiechem. Nie masz pojęcia o co mu chodzi, ale liczysz, że zaraz wszystko zostanie wyjaśnione. Wyciągasz swoje toboły, aby razem z Tomkiem i Gordonem wnieść je do swojego nowego mieszkania. Jest ono ulokowane na trzecim piętrze, dlatego w duchu dziękujesz konstruktorom budynku, że zdecydowali się wybudować też windę. Teoretycznie jesteś siatkarzem i powinieneś mieć kondycję, ale wnoszenie tylu rzeczy po schodach to ostatnia rzecz o jakiej aktualnie marzysz. Chciałbyś się raczej rzucić na kanapę i trochę zdrzemnąć. Nie pozwala ci na to ani czarny labrador, ani Gordon. Ten pierwszy skomle, dając ci znać, że naprawdę musi wyjść na spacer. Drugi zapowiada, że wpadnie do ciebie z wizytą, kiedy tylko ulokuje się w swoim mieszkaniu i odbierze klubowy samochód. Widząc jego radosny uśmiech, po raz kolejny zastanawiasz się skąd on bierze tyle energii.
Nie mając innego wyjścia, zakładasz psu smycz i ruszasz na podbój kędzierzyńskich uliczek. Nie boisz się, że zgubisz drogę, bo od zawsze miałeś dobrą orientację w terenie. Pozwalasz pupilowi się wyszaleć. Psie czekoladowe oczy spoglądają na ciebie z wdzięcznością, a ty nie możesz się nie uśmiechnąć. Gdy rozdzwania się twoja komórka, odbierasz ją i w kilku słowach tłumaczysz przyjacielowi, gdzie jesteś. Chłopak dołącza do ciebie po paru minutach.
- Chyba wiem, co z nim zrobić podczas wyjazdów – Perrin wskazuje głową na labradora.
Rzucasz mu zaciekawione spojrzenie.
- W tym samym bloku mieszka moja koleżanka – wyjaśnia. – Ona też ma psa, więc myślę, że chętnie się zajmie twoim. Jest tylko jeden warunek.
- Jaki? – pytasz zdumiony.
Nie rozumiesz tego wszystkiego. Najpierw jego dziwna reakcja, teraz jakieś warunki. Ale i tak najbardziej rozwala cię odpowiedź. Robisz chyba najgłupszą minę na świecie, nie wiedząc czy masz się roześmiać czy walnąć go w łeb, kiedy Gordon mówi:
- Nie możesz się w niej zakochać.
***
W zasadzie wolisz imprezować w większych miastach. Katowice, Gliwice, Wrocław – tam znajdują się kluby z prawdziwego zdarzenia. Tej soboty padło jednak na rodzimą, kędzierzyńską Awangardę. Nie jesteś specjalnie zadowolona z tego wyboru. Masz kilka powodów i sama nie wiesz który z nich przeważa.
To miejsce przypomina ci o twojej młodości. Awangarda, Tunel czy inne kluby były twoim drugim (a może nawet pierwszym) domem, gdy byłaś zbuntowaną nastolatką. Nie lubisz tu przychodzić. Te wizyty przywołują wspomnienia, o których wolisz zapomnieć. Kędzierzyńskie imprezy są dla ciebie synonimem kłótni z rodzicami, wielu wzajemnych oskarżeń i ucieczek, aby przenocować u koleżanek. Krzywisz się na myśl o swojej matce oraz ojcu. Na szczęście od ponad sześciu lat, kiedy to w dniu swoich osiemnastych urodzin wyprowadziłaś się z domu, nie masz z nimi żadnego kontaktu. Tak jest lepiej.
Kolejnym powodem dla którego nie chciałaś przestępować progu Awangardy byli ludzie. Nie miałaś najmniejszej ochoty spotykać starych znajomych. Wiedziałaś, że staniesz się tematem rozmów na najbliższy tydzień. Zmieniłaś się i nie wszyscy to akceptują. Oczywiście, masz ich zdanie totalnie gdzieś, ale zdecydowanie wolisz bawić się wśród obcych.
No i faceci. Gdzie tutaj, na tej małej dyskotece znajdziesz fajnego faceta? Przecież to niewykonalne. A musisz przyznać, że tylko dla nich pojawiasz się w takich miejscach. Lubisz przygodne znajomości. Na świecie kręci się tylu przystojniaków, że grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Tym bardziej, że oni też są chętni.
Nie, nie jesteś dziwką. Koleś musi cię naprawdę mocno kręcić, żebyś wylądowała z nim w toalecie, samochodzie albo innym miejscu, gdzie można uprawiać seks. Zazwyczaj kończy się na pocałunkach i kilku(nastu) postawionych drinkach. Chodzi ci tylko o to, żeby miło spędzić kolejny wieczór. Jednorazowe znajomości są twoim sposobem na życie. Albo raczej stylem życia. Lubisz udowadniać sobie, że możesz mieć każdego. Nikt ci się nie oparł i to ci się podoba. To ci daje siłę. Gdy inni motywują się takimi bzdetami jak miłość: do rodziny, pieniędzy, sławy – ty napędzasz się świadomością, że faceci padają ci do stóp.
Ta impreza jednak nie zapowiadała się jak wszystkie inne. Przez początkowe pół godziny siedzisz przy barze sącząc drinka i jedynie obserwujesz bawiących się ludzi. Twoje koleżanki ruszyły na łowy, ale ty jesteś zrezygnowana. Nie byłaś przyzwyczajona do zadowolenia się byle kim. Zawsze mierzyłaś wysoko.
W końcu wyruszasz na parkiet, ale tylko po to, żeby zabić nudę. Decydujesz się na całkiem pociesznego blondynka, nieco niższego od ciebie. Błyskawicznie odpowiada na twój flirt, ewidentnie zachwycony, że zwróciłaś na niego uwagę. Twoja ambicja nie jest zaspokojona, lecz lepsze to niż samotna noc przy wódce z colą. Chłopak proponuje ci coś do picia, a później wyciąga na dwór. Zgadzasz się, bo właściwie czemu nie? I tak nie trafisz na nic lepszego.
Oparta o balustradę, kokietujesz go. Dosyć szybko (jak na swoje standardy) pozwalasz mu się pocałować i… przeżywasz kolejne rozczarowanie. Blondynek jest kompletnie nieporadny, a ty coraz bardziej zirytowana spisujesz wieczór na straty. Wracacie do środka. Twój towarzysz musi iść do łazienki. Odprowadzasz go, choć w zasadzie sama nie wiesz czemu. Kiedy będziesz wspominać tą chwilę za parę miesięcy, stwierdzisz, że musiał czuwać nad tobą jakiś dobry duch.
Naprawdę miałaś zamiar na niego poczekać. W międzyczasie jednak dostrzegłaś go. Był wysokim szatynem z wyraźnie rysującymi się pod koszulką mięśniami. Zdecydowanie zaliczał się do przystojnych facetów, a gdy się uśmiechnął, wyglądał jeszcze lepiej. Sto procent perfekcji. Z takim mężczyzną mogłabyś nie tylko świetnie się bawić, ale też zapewnić sobie cielesne atrakcje. Chciałaś go. Bez skrupułów zostawiłaś blondynka, aby zająć się swoim nowym celem.
 Obciągając bluzkę niżej, by bardziej wyeksponować biust, zmierzasz w stronę chłopaka. Ani na chwilę nie spuszczasz go z oczu.  Wygląda na to, że wybrał się na męską imprezę z kumplami. W głębi duszy uśmiechasz się do siebie. Żadnej dziewczyny do pokonania. No, przynajmniej na tym terenie. Wiesz, że będzie twój. Kto mógłby się oprzeć twojemu urokowi?
Jesteś już blisko. Rozpoczynasz swój zmysłowy taniec, czekając aż do ciebie podejdzie. Ciało wygina się w rytm muzyki i czujesz na sobie spojrzenia mężczyzn. Twój cel jednak w ogóle nie zwraca na ciebie uwagi. Nie tracisz pewności siebie. Lubisz wyzwania. Prezentujesz to co umiesz najlepiej. Przypadkowo trącasz jego rękę, lecz on nadal nie reaguje. Po upływie kilkunastu minut zaczynasz tracić cierpliwość. Już dawno powinniście tańczyć razem.
Nagle wydaje ci się, że wasze oczy na chwilę się spotkały. To ponownie mobilizuje cię do pracy. Wijesz się niczym w transie, a wokół ciebie pojawia się coraz więcej osobników płci męskiej. Kłopot w tym, że ten, którego sobie upatrzyłaś, nie znajduje się w tym gronie. Totalnie olewasz rzeszę chłopaków, podążając za szatynem. Ten nadal cię ignoruje. W końcu decydujesz się na odważny krok, którego nigdy wcześniej nie wykorzystywałaś. Nie musiałaś tego robić, bo wszyscy byli twoi. Tym razem wszelkie twoje sztuczki nie działały, a tobie naprawdę zależało na tym facecie.
Bezceremonialnie przepchnęłaś się między jego kolegami. Stojąc przed nim zauważasz, że góruje nad tobą jeszcze bardziej niż ci się wydawało; jest wyższy o półtorej głowy. Sięgasz mu zaledwie do ramienia. To jednak cię nie zniechęca. A wręcz przeciwnie. Kładziesz dłoń na jego szyi i kocimi ruchami ocierasz się o jego ciało. Dziwi cię, że chłopak nawet cię nie objął w pasie, dlatego po chwili unosisz głowę. Napotykasz jego wzrok i momentalnie przywołujesz na twarz słodkouwodzicielski uśmiech. On jednak patrzy na ciebie z obojętnością. Nie odwzajemnia uśmiechu. Mimo, że na sali jest duszno, czujesz chłód bijący z jego postawy. Dotyka cię, ale tylko po to, żeby odsunąć twoją rękę.
- Excuse me – mówi po angielsku i najzwyczajniej w świecie cię wymija.
Zostałaś odrzucona. Po raz pierwszy ktoś ci nie uległ. Czujesz się strasznie. Jesteś wściekła i masz ochotę coś roztrzaskać. Nieznajomy uraził twoją dumę oraz upokorzył cię. Nikt nigdy cię tak nie potraktował. Tym razem już na pewno wiesz, że impreza nie będzie udana. Opuszczasz ją, nie wiedząc jak sobie poradzić ze swoją złością. Nie możesz uwierzyć, że właśnie po raz pierwszy zasmakowałaś porażki. W myślach wyzywasz go od gejów. Bo przecież musiał nim być.
Nie dopuszczasz do siebie myśli, że ktoś w końcu po prostu ci odmówił.

Eeem, no więc tak. Zawsze sobie powtarzałam, że nie będę pisać dwóch blogów naraz, bo kończy się to tak, że zaniedbuję jeden z nich, a potem nie umiem odnaleźć weny. Jednak pomysł na to opowiadanie narodził się we mnie podczas tegorocznej Ligi Światowej i powoli dojrzewał. W końcu zarys tej historii stał się na tyle konkretny, że nie mogłam go już dłużej ignorować. Otworzyłam Worda i zaczęłam pisać, obiecując sobie jednocześnie, że nie zacznę publikować rozdziałów dopóki nie doprowadzę tego opowiadania do końca. I choć czasami już chciałam się złamać (a przede wszystkim jak otrzymałam ten cudowny szablon od Sesamka z Wyimaginowanej *-*), to mimo wszystko nie dałam się! :P A w związku z tym, że mam już całą opowieść napisaną, zredagowaną i podzieloną na rozdziały, to nie musicie się obawiać przestojów, zawieszeń czy innych tego typu rzeczy. Widzimy się tutaj regularnie w każdy piątek (to znaczy mam taką nadzieję :D). Informować mogę przez gg, podajcie tylko namiary ;)
W Menu możecie zapoznać się z podstroną o bohaterach. Jest tam też odnośnik Soundtrack, który prowadzi do playlisty na YouTubie. Składa się ona z pięciu piosenek, które według mnie świetnie pasują do tej historii, więc jeśli macie ochotę posłuchać, to zapraszam. Cytaty z tych pięciu utworów, powyrywane z kontekstu, służą też jako tytuły rozdziałów. Mam nadzieję, że to, że są w języku angielskim nie utrudni Wam życia :P
Tyle z mojego gadania. Wiem, że dużo (pewnie połowa z Was i tak tego nie czyta :P), ale to dlatego, że spotykamy się tutaj pierwszy raz, więc było pełno spraw organizacyjnych do omówienia ;)

15 komentarzy:

  1. KĘDZIERZYN!!!!!
    HAŁ TU BI A HARTBREJKER!!!!!

    MASZ MNIE.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię ta piosenkę, a mój ulubiony cytat jest nieco dalej (Rule number four: gotta be looking pure) ;)
    O kur.de... jaki nowy zupełnie inny punkt widzenia. Czytam to i zamieniam się w testosteron... :P
    Nie kojarzę, żeby siatkarze mieli zwierzęta. No chyba że tacy co już mają całe rodziny i zawsze ktoś może zaopiekować sie pupilem. Gordon od samego początku mi sie podoba :D energiczny, wali prosto z mostu :P Adam wydaje się bardzo ciepłą osobą. Chyba przez zachowanie wobec psa;)
    O a teraz znów jestem dziewczyną. A już myślałam, że będzie tylko z perspektywy faceta :P
    Hmm ciekawe nastawienie do tego wszystkiego ma Ona (nie znamy jeszcze jej imienia a tak napisałaś w bohaterach ;) ). Wydaje mi się, że mimo wszystko liczy na to , że jedna z przygód będzie jej przygodą na całe życie... Dorastanie musiało być dla niej ciężkim okresem. Ale całkiem nie mieć kontaktu z rodziną? Mimo wszystko chyba bym tak nie mogła. Sama nie potrafię uwierzyć, że nie udały jej się łowy :P Czy ona tak myśli o sobie zawsze czy po wypiciu kilku drinków? Heh bardzo ciekawa postać :D
    Nie mam pojęcia jak Ty na to wszystko wpadłaś. Mogę Ci tylko pogratulować takiej wizji i chęci pisania :*
    całusy od leniucha :* :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się interesująco:) coś czuję, że pan olewający odegra tu istotną rolę:-))

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot. com

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz mnie całkowicie. Bohaterka z takich jakie lubię- czyli zadziorna, wie czego chce i dąży po trupach do celu by to zdobyć. Widać że zawsze miała każdego mężczyznę którego sobie upatrzyła- jednak tym razem przybysz z Kanady okazał się niezdobyty, co niewątpliwie wprawiło ją w frustrację. Ciekawe czy to ona jest tą właśnie sąsiadką, posiadaczką psa. :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej :) jeśli chcesz zapraszam na czwóreczkę - http://fac-fideli-sis-fidelis.blogspot.com
    PS: bardzo dziękuję za odwiedziny u mnie i już się biorę do czytania ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no już :)
      o proszę, uwodzicielka została odrzucona? Podoba mi się to ;D A czy to ona jest tą sąsiadką?
      Bardzo mnie zaintrygowałaś tym rozdziałem i już wiem, że będę tutaj regularnie ;)

      Usuń
  6. OOOOOO jacy bohaterowie!! NIESPOTYKANI i między innymi dzięki temu mnie masz! Czegoś takiego się nie spodziewałam i jestem totalnie oczarowana!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej fajni bohaterowie. Dla mnie początkowo średnio znani, ale poczytałam troszkę i podoba mi sie. Bohaterka pełna zadziora. MA coś ze mnie. Ja jestem też cicha, do czasu.

    Naiwność trzecia w skrócie- spotkanie Łucji z Wojtkiem i kłamstwo siatkarza. Nie wszystko wygląda idealnie a szczęście młodej dziewczyny pęka jak bańka mydlana. Chcesz wiedzieć więcej przeczytaj ! Skomentuj.

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem Twoja. ! <3

    Bohater hmm. uroczy, ale jednak jakiś taki inny.
    Bohaterka. hmm. uwodzicielska nie lubiąca odmowy. zaczyna mi się coraz bardziej podobać. a Lablador. Masz mnie już całkowicie.

    Dziekuję, za miły komentarz pod moim wstępem. Mam nadzieję, że będziesz częstym gościem i będziesz zostawiać coś po sobie. ;)

    Zapraszam również do oceny drugiego bloga. ;)
    http://marzenia-sa-po-to-by-je-spelniac.blogspot.com/

    Całuje. :* Sandersikowa <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, że lubię projekty w których nie występują oklepani bohaterzy więc z przyjemnością będę tutaj zaglądać ;)
    Jak widać w tym opowiadaniu na Kędzierzyn jest szturm kanadyjski ;)
    Bohaterka bardzo wyrazista, wie czego chce i do tego dąży wszelkimi środkami. Widać, że nikt wcześniej nie był oporny na jej zaloty, a zawsze, aż do czasu kiedy spotkała dryblasa z Kanady, co jej się bardzo nie spodobało ;) Wydaje mi się, że to właśnie ona może być tą sąsiadką o której wcześniej była mowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem całkowicie za tą historią. Myślę,że bohaterowie nieraz zaskoczą nas swoimi decyzjami ,bo są bardzo intrygujący. Skoro jestem już przy bohaterach to muszę przyznać,że dokonałaś niezłego wyboru;)
    Jeśli masz czas i ochotę zapraszam do zapoznania się z historią Andrzeja Wrony i Zosi Wróbel. Czy przyjaźń przetrwa tak ogromne zawirowania? O tym możesz przekonać się wchodząc na jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa bohaterka i bohater z orientacją w terenie, będzie ciekawie. I ja tu będę zaglądać, bo to taka odskocznia od tych typowych opowiadań z siatkarzami, których w blogowym świecie pełno.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  12. uhum, uhum. podoba mi się to :D będę wpadać :D

    OdpowiedzUsuń
  13. To Drzyzga jest ich menadżerem? Wstyd się przyznać, ale ja właśnie nigdy nie wiedziałam kto jest ich menadżerem i byłam pewna, że Drzyzga to jest jakiś fizjo...xD fail
    yyy....Gordonku...wpierdol? -.- Odczep się od Kędzierzyna!!;p
    'Nie możesz się w niej zakochać' hahaha xp good one xp To już po ptokach xp

    hmm...jeśli mówisz, że soundtrack pasuje to musi pasować i jak tylko będę miała lepszy internet to posłucham. Sama jak mam piosenki to są bardzo dobrze dopasowane i też doceniam jak się je słucha:)

    OdpowiedzUsuń